Włosowa aktualizacja (IV)
Włosowa aktualizacja to cykl postów, który z założenia ma się pojawiać regularnie, a w praktyce pojawia się 2-3 w roku. Mea culpa! Nie do końca wiem, z czego to wynika: mojej sklerozy, mało intensywnej pielęgnacji w ostatnim czasie, co sprawia,że podświadomie unikam tematów włosowych, czy może braku fotografa na pełen etat (buziaczki-kissiaczki dla Siostry Lin & TŻ :)). Ostatni punkt uczynił mnie mistrzynią samojebek, ale zrobienie selfie swoim włosom przekracza zasięg moich supermocy.
Na szczęście wczoraj udało mi się znaleźć chętnego do uwiecznienia mojej włosowej metamorfozy. Tak, to właśnie ten moment, w którym przecieracie ze zdumienia oczy i otwieracie swoje buźki szeroko, manifestując swoje zdziwienie. Ok. 2 tygodnie temu miał miejsce I etap mojej włosowej metamorfozy. Zamówiłam wreszcie profesjonalne nożyczki, a świętując ten zakup, pożegnałam ok. 10cm włosów. Efekt, jaki udało mi się uzyskać cieszył moje oko jedynie chwilowo. Wszystko było w porządku do momentu związania włosów w koński kucyk. Wtedy po raz kolejny ukazała się moim oczom licha kitka sukcesywnie zwężająca się ku dołowi. Typowy mysi ogon zachowujący gęstość jedynie u nasady. Starałam się o tym nie myśleć, tłumacząc sobie ''natury nie oszukasz'', aż tu nagle wczoraj pod wpływem emocji sięgnęłam po nożyczki. Tym razem pozbyłam się kolejnych 10-15cm włosów,a w sumie ponad 20cm. Brzmi strasznie, co? Zakładając włosowe minimum: 1 miesiąc = +1cm, dochodzimy do wniosku, że to prawie 2 lata zapuszczenia. O dziwo, łezka w oku się nie zakręciła. Naprawdę warto było pożegnać się z dotychczasową długością, bo dzięki temu odzyskałam gęstość i...dobre samopoczucie, Serio, dużo lepiej czuję się w takich włosach. Ostateczną ocenę pozostawiam Wam:
A tu porównanie z poprzednią włosową aktualizacją:
P.S. Weźcie pod uwagę, że pod młotek poszło więcej cm niż ukazuje różnica miedzy listopadem a kwietniem. Załączam zdjęcie z listopada, ponieważ nie mam żadnego nowszego ukazującego stan włosów bezpośrednio przed skróceniem.
Mam nadzieję, że zaakceptujecie mnie w 'krótszej' wersji! :-)
Ściskam :),
N.
13 komentarze
Też mnie kusi, żeby podciąć włosy tak mniej więcej do łopatek, ale nie wiem czy psychicznie to "udźwignę" :P Piękne włosy ! ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli nie masz swoim włosom nic do zarzucenia, to przemyśl dobrze tą decyzję ;). Ja do swoich miałam duże ALE, dlatego się zdecydowałam na tak mocne cięcie :). Dzięki serdeczne za miłe słowa :).
Usuńodrosną;)
OdpowiedzUsuńDokładnie :-). Włosy - nie ręka :D.
Usuńja muszę podciąć końcówki ale boje ię, że za dużo stracę;p
OdpowiedzUsuńPatrycja, może Cię przekona argument: piękne włosy = zdrowe włosy? :)
UsuńSporo ścięłaś, ale zmiany zawsze są potrzebne :) Ja miałam też ok 4 lat temu taką długość i jak zaszalałam to ścięłam przed ramię :D Z jednej strony smutno, ale z drugiej fajnie wyglądałam, młodziej.. no i wygodniej :)
OdpowiedzUsuńDlatego nie ma co się kurczowo trzymać danej długości! ;) Często upieramy się przy megadługości przez co włosy tracą objętość i kształt - nie warto ;).
Usuńteraz super włoski wyglądają :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-)
Usuńmi by było szkoda uciąć tyle włosów. podziwiam ;)
OdpowiedzUsuńwpadnij ;) http://victimofsins.blogspot.com/
to tak dużo nie jest włosów : ) odrosną za 2 miesiace : )
OdpowiedzUsuń20cm w 2 msce? aha ;p
UsuńDziękuję za każdy komentarz!:-)