Domino effect

Autorka: 11:50 , , , ,


Słyszeliście o efekcie domino? Podejrzewam, że większość z Was z małą pomocą intuicji jest w stanie rozgryźć to pojęcie. Wystarczy przypomnieć sobie grę o tej samej nazwie, która w dużym uproszczeniu polega na precyzyjnym ułożeniu ciągu kostek. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że wystarczy drgnięcie dłoni i jeden  przewrócony element układanki pociąga za sobą lawinę kolejnych. A nasz wysiłek, czas poświęcony tworzeniu misternej konstrukcji biorą w łeb.  Myśleliście kiedyś o efekcie domina w kontekście postanowień, kiedy jedna, nawet mała zmiana pociąga za sobą kolejne? 

Niech za przykład posłuży nam chudnięcie. Mówię więc sobie: Będę się zdrowo odżywiać i dzięki temu schudnę. Ale zaraz okazuje się, że to moje zdrowe odżywianie nie sprowadza się tylko do spożywania odpowiednio skomponowanych posiłków. Najpierw muszę obmyślić odpowiedni  jadłospis, zrobić listę zakupów, skonfrontować ją z domowym budżetem, udać się na zakupy, przygotować posiłek. I dopiero na samym końcu zjeść. Ale to nie wszystko. Bardzo możliwe, że zaraz okaże się, że do osiągnięcia idealnej wagi zdrowe odżywiania nie wystarcza i powinnam rozważyć aktywność fizyczną. Wówczas pojawi się pytanie: w domu czy pod okiem profesjonalisty? Bez względu na decyzję, będzie to miało wpływ na moje finanse. Sportowy biustonosz, wygodne buty oraz mata do ćwiczeń to absolutne minimum, dla którego opróżnię swoją świnkę z pięciozłotówek. Ok, sprawę finansów mamy już załatwioną, ale co z czasem? Muszę określić, ile godzin tygodniowo chciałabym poświęcić na ćwiczenia i zastanowić się, w jaki sposób wygospodaruję ten czas. Niestety, doba w magiczny sposób się nie wydłuży, więc trzeba będzie z czegoś zrezygnować. Czy będzie to bezmyślne przeglądanie portali plotkarskich czy kawa wypita w towarzystwie koleżanki zależy ode mnie. I nagle okazuje się, że moje małe-wielkie postanowienie ma wpływ nie tylko na moje ciało i finanse, ale również na moje relacje z innymi. Bardzo możliwe, że to pomoże zweryfikować mi moje dotychczasowe znajomości. Jeżeli otrzymam wsparcie, utwierdzę się w przekonaniu, że mam wokół siebie prawdziwych przyjaciół. A jeżeli będą usilnie starali się podciąć mi skrzydła, mrucząc pod nosem, że Królowa Pasztetu jest tylko jedna, to wiem, że następnym razem zamiast wysłuchiwać czyichś problemów o 3:00 nad ranem, będę przekręcać się w łóżku  na drugi bok, regenerując się po wieczornym treningu.

Wniosek? Jedno postanowienie zazwyczaj pociąga za sobą całą lawinę zmian. Pytanie, czy jesteśmy tego świadomi. A nawet jeśli jesteśmy, to czy w parze ze świadomością idzie nasza gotowość do zmian. Bardzo łatwo zachłysnąć się wizją siebie szczuplejszej, lepiej wykształconej, na wyższym stanowisku. Niestety żeby to osiągnąć nie wystarczy open karnet na siłownię, dostanie się na wymarzone studia czy 15-letnie doświadczenie w zawodzie. I w tym momencie bardzo często pojawia się rozczarowanie. No bo jak to, mój wysiłek poszedł na marne? Czasem nie wystarczy wspiąć się na palce, by dosięgnąć czekolady schowanej na najwyżej z półek. Potrzeba uporu, taktyki i…stabilnego stołka ;-).Dlatego, Kochani, schodzimy na ziemię i robimy listę potencjalnych zysków i strat wynikających z realizacji naszego celu, a następnie odpowiadamy sobie na pytanie, czy warto. Jeżeli tak, to zakasamy rękawy i bierzemy się do pracy ☺. I nie zwalniamy na byle zakręcie. 

Powodzenia!

Ściskam :),
N.

ZOBACZ TAKŻE

4 komentarze

  1. ja sobie czasem żałuję, że zdecydowałam się na studia w innym mieście niż mieszkałam, bo tęsknię za siostrą *_* ale w sumie dzięki temu usamodzielnia się i tęskni za mną : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paradoksalnie dystans czasem umacnia relacje :). Cieszę się, ze tak jest w Twoim przypadku :D.

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz!:-)