Skuteczny sposób na poprawienie jakości życia

Autorka: 14:10 , ,

Pewnie wstajesz skoro świt i wracasz do domu o zmroku. A w lustrze codziennie witasz to samo zmęczone i smutne odbicie. Przytłacza Cię praca - przewidywalna jak słowa Miss Universe o pokoju na świecie i głupi świstek przypominający o kolejnej racie kredytu. Chciałbyś coś zmienić, czegoś doświadczyć, ale przecież nie stać Cię na wakacje jesienią. No wiesz, dwa tygodnie na jednej z tych lanserskich greckich wysp, na której połowa użytkowników instagrama praży się jak orzeszki w karmelu. Zresztą, co ja Ci tu będę wyskakiwać z jesiennymi last minute, skoro jest wysoce prawdopodobne, że nawet latem nigdzie nie ruszyłeś się z domu. Pardon, ruszyłeś, ale tylko popodlewać pomidory na działce. I może Ci się wydawać, że Twoja sytuacja idealnie ilustruje pojęcie beznadziejności. Jest przecież całe mnóstwo rzeczy, których nie możesz zmienić, na które choćbyś stanął na głowie, nie masz najmniejszego wpływu. 

Jedyne na co masz wpływ to codzienność. Te małe, często powtarzalne ułamki sekund. Minuty, które przeciekają Ci przez palce. Te, do których podchodzisz obojętnie i lekceważąco. Codzienne pospiesznie jedzone śniadania, pięciominutowe turbospacerki z psem, bo przecież na dłuższe nie możesz sobie pozwolić. Długie popołudnia w pociągu, wyrwane z życia na rzecz powrotów z pracy. Noce spędzone u boku partnera, z którym od jakiegoś czasu łączy Cię jedynie pięć godzin snu. Na to wszystko masz wpływ. To wszystko to Twoje wybory. Raz lepsze, raz gorsze. Wybory, które podlegają zmianie. Takie, z których możesz się wyplątać. Takie, którymi możesz swobodnie sterować. By poprawić jakość swojego życia i relacji nie potrzebujesz dużych nakładów pieniędzy. Potrzebujesz chęci i  być może związanej z nią lepszej organizacji czasu. Przecież możesz nastawić budzik na kwadrans wcześniej i zamiast biegać po domu jak wariat uczynić poranki przyjemnym rytuałem. Raz w tygodniu możesz oddelegować dzieci do dziadków/przyjaciółki/znajomej mamy z przedszkola i spędzić z partnerem totalnie odjechany, intymny wieczór. Zamiast spotykać się z pseudoznajomymi w przekonaniu, że tak wypada, możesz jedno popołudnie więcej poświęcić rodzinie. Wspólny wypad do zoo, gra w scrabble czy wspólne robienie pizzy to dobry sposób, by przypomnieć sobie, jak wspaniałą tworzycie drużynę! 

Moje poranki są o wiele przyjemniejsze odkąd wcześniej wstaję. Dzięki temu znajduję czas na spokojne przygotowanie i zjedzenie śniadania. Nie stresuję się nawet wtedy, gdy mi coś nagle wypadnie, bo wiem, że wygospodarowanie dodatkowych pięciu minut na znalezienie ulubionej pary skarpet nie sprawi, że pozostałe plany wezmą w łeb. Moje dni są dużo piękniejsze odkąd dużo gotuję. Doświadczam, eksperymentuję, próbuję i dzielę się nowo odkrytymi smakami z Najbliższymi. Moje życie jest dużo piękniejsze odkąd pozwoliłam zamieszkać w nim pięknu. Każdy posiłek, podarek, każdy polny kwiat traktuję jak małe dzieło sztuki. Doceniam ciepłą dłoń schowaną w mojej, przyjemny powiew wiatru, a nawet rozgrzewający smak chili con carne.

A skoro już o smakach mowa, od kilku dni jestem prawdziwą Pasztetową Lady. (wbrew pozorom nie jest to autopojazd zakompleksionej nastolatki ;p) Co oznacza, że zamieszkałam w kuchni i jedyne czego mi w niej brakuje to materaca ;). Piekę, piekę, piękę. Wegetariańsko, wegańsko, niekoniecznie lekko. (Halo, wystające ze spodni boczki! Nie boczcie się na mnie ]:->) Uczę się nowych smaków i mimowolnie się w nich rozkochuję.  Już niebawem postaram się i Was w nich rozkochać, a tymczasem zostawiam Was z, mam nadzieję, apetycznymi zdjęciami (:

 

kucharz & fotograf: Nikolina Jaworska vel Kosmetyczna Studia Fotografi Profeszonal Kompany :D
modele: wegańskie paszteciki z ciecierzycy (:


Wszystkim Kochanym Czytaczom przesyłam wirtualny karton (ten, w którym zginęła Hanka Mostowiak, R.I.P.) pełen pasztecików! :) Dziękuję za Waszą obecność! :)

ZOBACZ TAKŻE

14 komentarze

  1. Uwielbiam Twoje posty za motywacje, taki humor i przede wszystkim dystans do siebie - niewiele osób go ma :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka!!! :*** Jeśli kiedyś zacznę się zastanawiać, czy to, co robię ma sens, na pewno wrócę do Twoich słów, a może nawet zgłoszę się do Ciebie po więcej :D (zachłanna ja ]:->), Komplemenciarzu mały :)* Dziękuję!

      Usuń
  2. Ja zawsze wcześnie wstaję, odkąd pamiętam szkoda dnia marnować :)) No fakt pomidorki latałam na działkę poprawiać, ale od mojego domu to 4 km :D Latanie z wężem, zrywanie plus powrót.. Liczyłam na mocne schudnięcie, no ale się przeliczyłam haha :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ po co chudnąć! Teraz czas na magazynowanie tłuszczyku xD :D.

      Usuń
    2. Jak to mówią ,,Nie zdążyłam schudnąć na lato, to może na zimę się chociaż uda" haha :D

      Usuń
    3. Hahaha :D ja mówię: Zdążę do kolejnego! :D

      Usuń
  3. lubię ciecierzycę. latem baaardzo dużo pracuję i mimo najlepszej organizacji czasu bywa tak że jestem przemęczona. za to nadrabiam wszystko jesienią i zimą, to dla mnie czas n odpoczynek, ładowanie akumulatorów i relaks.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, z jednej strony szkoda lata, a z drugiej chyba chciałabym pracować w takim systemie jak Ty :-).

      Usuń
    2. to ma swoje plusy, zimą nie chce się z domu wychodzić i ja nie muszę :)

      Usuń
  4. Ja odkąd pracuję tylko 8 godzin dziennie, a nie 12-14, mam na wszystko czas i to jest cudowne. Mam czas na rower, gotowanie, robienie nalewek :) Brakowało mi tego . No takie paszteciki to ja rozumiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 12-14h pracy to zdecydowana przeginka ;o. Cieszę się, że Twój czas pracy wrócił do normy :). Nalewki powiadasz? :D Co dobrego mogę wynieść z Twojej piwnicy/barku? (: W zamian oferuję całe morze pasztecików! :D

      Usuń
  5. Ano prawda, wstawanie wcześniej potrafi autentycznie zaskoczyć swoimi urokami :) A jeśli zarwie się przez to kwadrans snu? Mamy wtedy powód do poobiedniej sjesty, która przydaje się między domowymi obowiązkami!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!:-)