Czy wrażliwość to wada?

Autorka: 13:10 , , ,


Jeżeli czasem masz ochotę wziąć samą siebie za fraki i powiedzieć: Durna Babo, znowu ryczysz?, to ten tekst jest dla Ciebie i dla każdej innej osoby, której wydaje się, że wrażliwość to oznaka słabości. Ja pokażę Ci, że wrażliwość i towarzysząca jej empatia to Twoja ogromna siła. Zapraszam do lektury. 
 ______________________________________________
Królowa Dramy

No nie wierzę, znowu to robisz! Ryczysz na tej żałosnej komedii romantycznej oglądanej po raz pięćdziesiąty ósmy. Robisz to zawsze, gdy Dżesika wraca do Dżejka. Gdy Riczard pomaga słodkiej babci pozbierać rozsypane pomidory. Ty ryczysz nawet wtedy, gdy Lukas przez cały odcinek obiera te cholerne szparagi. Przecież to taka symboliczna, utkana z prawdziwych emocji scena. A to, że ciągnie się jak guma w starych gaciach czy, jak wolisz, mozzarella na pizzy to oczywiście jej dodatkowy atut. 

______________________________________________
 Skąd się urwałaś, średniowieczna lasko?

Filmy filmami, a życiem życiem. Ale nie u Ciebie. Złośliwi najchętniej przyznaliby Ci nagrodę za najbardziej przekonującą grę aktorską. Ale Ty nigdy nie udajesz. Po prostu jesteś ekstremalnie wrażliwa. Bardziej czuła niż struny w gitarze. Nawet wtedy, gdy przechodnie patrzą się na Ciebie jak na idiotkę, gdy przenosisz ślimaka na drugą, bezpieczniejszą stronę ulicy. Również wtedy, gdy Twój facet ma niezłą bekę, odnajdując Twój wiersz sprzed 15 lat, w którym pisałaś o tym, że uwikłana w sieci przeznaczenia nie możesz złapać oddechu. Znaczy się...o miłości pisałaś ;). Jasna sprawa. Pozwól, że ze  zwykłej ludzkiej "przyzwoitości" nie wspomnę o łezce w oku, która kręci Ci się za każdym razem, gdy widzisz parę 70-latków trzymających się za ręce.  No ale dobra, w tej sytuacji pękają nawet najwięksi twardziele.

Najgorsze jest jednak to, że Ty jesteś żywą emocją 24h/dobę. Tykającą bombą, która może wybuchnąć dosłownie wszędzie, bez względu na okoliczności. W kinie. Na dworcu. W autobusie. Na siłowni. W szkole. W pracy. Wystarczy jeden silny, zazwyczaj cholernie bolesny bodziec i czujesz, że się topisz we własnym bólu, smutku i złości. I nie powstrzyma Cię nawet wstyd ani te wszystkie zdziwione spojrzenia obcych ludzi. Nie pomoże też dobrze znany lifehack: Jeśli chcesz powstrzymać łzy,  skieruj wzrok ku górze. Wypada? Nie wypada? Nieważne. Niestety nie jesteś jak wkurzający budzik, który zawzięcie dzwoni kolejno o 05:45, 05:50,05:55. Ciebie nie można wyłączyć jednym, małym kliknięciem. 
______________________________________________
  Wrażliwość = życiowa uważność

I być może jedynym, o  czym marzysz jest pozbycie się wrażliwości. Bo czujesz, że to taka mała-wielka manifestacja Twojej słabości. I choć nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, to z tego miejsca przybijam Ci wirtualną pionę, bo ja też jestem wrażliwcem. I chcę Ci powiedzieć, że choć nasza wrażliwość lubi czasem uwierać jak przymałe buty, to nie zamieniłabym jej na nic innego. Bo to właśnie dzięki niej czuję, że żyję. Doświadczam wszystkiego dwa razy mocniej. Czuję i widzę więcej. I choć czasami może cierpię bardziej niż inni, to innym razem spływa po mnie deszcz szczęścia - taki, który nie przydarza się ludziom wypranym z emocji. I cieszę się, że nie jestem obojętna, choć świat zdaje się krzyczeć: Liczy się tylko kant Twojej kwadratowej dupy! :D. Ja po prostu nie umiem i nie chcę udawać, że nie widzę czyjeś krzywdy czy cierpienia. 

Ale gwoli jasności, wrażliwość to nie tylko dostrzeganie tych wszystkich smutnych rzeczy. To również zauważanie w codzienności wielu pięknych rzeczy. Nie wiem, jak Ciebie, ale mnie na przykład bardzo wzrusza muzyka - prawdziwa muzyka. Taka będącą czymś więcej niż kompromis między czyimś brakiem talentu i ustawieniami autotunera :D.  Chodzi mi o taką, przy której czujesz, że ktoś ubrał Twoje myśli w słowa i nuty. I z jednej strony czujesz się totalnie podekscytowana, a z drugiej nieco zaniepokojona, bo skąd do cholery ktoś zna Twoje myśli?! 

Poza tym, wrażliwość pozwala Ci cieszyć się tym wszystkimi cudami, które większość ludzi pochopnie nazywa szarą codziennością. Cieszy Cię nawet kilka błękitnych obłoków zakręconych bardziej niż niejedna owca, a zapach szczeniąt uspokaja. Do szczęścia wystarcza Ci spacer na boso po łące, podczas gdy inni męczą się w tych swoich niewygodnych Louboutinach. Obsesyjnie patrzą pod nogi, zamiast dostrzegać piękno wokół. Omija ich całe mnóstwo rzeczy, które Ty odczuwasz całą sobą.


I jak, dalej uważasz, że wrażliwość to wada? :)

Ściskam!

ZOBACZ TAKŻE

9 komentarze

  1. Ja to jestem wręcz nadwrażliwa. Wszystko mnie doszczętnie porusza. Nawet nie ma co próbować wymieniać, bo naprawdę dosłownie wszystko.:) Kiedyś uważałam to za moją wadę, a dziś już pogodziłam się z tym faktem, inna nie będę. Fajnie, że znalazłaś tyle plusów bycia wrażliwcem! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też w wielu kwestiach jestem NADwrażliwa :-). I myślę, że z wrażliwością nie ma co walczyć - co innego ze stresem, który mam wrażenie bardzo lubi jej towarzyszyć ;). Ten to dopiero potrafi dać się we znaki.

      Usuń
  2. Oj i ja z tych wrażliwych, ciężko w życiu, niepotrzebnie przeżywam różne uwagi, sytuacje, zachowania, wałkuję, myślę, martwię się o innych. Kiedy ktoś ma problemy w dym do mnie, słucham uważnie, potem myślę jakby pomóc, a potem wszystko się rozwiązuje i niepotrzebnie snuję dywagacje czy nie śpię po nocach i wtedy upominam siebie: ,,daj spokój, na co po co" inni mają wywalone a ja nie, nigdy więcej... i myślę tak do następnego razu ;] Kurde, a ostatnio się popłakałam nawet na krótkim filmiku Dove z serii - Jesteś piękna ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie ;). Czasem martwię się rzeczami, które (jak się później okazuje) wcale się nie wydarzyły. Ale oczywiście, co się stresowałam - to moje :<.
      A tego typu kampanie reklamowe też mnie wzruszają,bo trafiają w nasz kobiecy czuły punkt. I to bardzo dobry zabieg zarówno z punktu widzenia reklamodawcy $ jak i odbiorcy. Podczas gdy większość medialnego świata każe nam się zmieniać, by zasłużyć sobie na miano pięknych, Dove bierze za rączkę i prowadzi przed lustro, po czym dodaje "Zobacz, jaka jesteś piękna" - nie sposób przy tym nie wybuchnąć ;p.

      Usuń
  3. Oj to chyba tekst o mnie. Choć na filmach płaczę, tylko tych Japońskich (inne jakoś nie potrafią mnie do siebie przekonać), a po Titanicu dostałam opinię żelazne serce, gdyż nie uroniłam ani jednej łezki, to jednak wystarczy wisienka na torcie by łzy same odnalazły drogę. Wystarczy jedno bolesne słowo czy wydarzenie. Jeden krzyk za dużo... i leżę. Płaczę i płaczę mocniej, gdy ktoś komentuje "no przestań już płakać", lub "a ty znowu płaczesz". Wtedy zazwyczaj odpowiadam "płaczę bo lubię" i argument ten zamyka innym buzie. Czasem coś odburkną, ale zazwyczaj po prostu stoją z rozdziawionym licem :) Cudowny tekst o wrażliwości. To nasz atut, a nie wada. Dziękuję.

    Pozdrawiam,
    Martyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć "Żelazne serce"! :-) Też nie lubię, gdy ktoś próbuje ingerować w moją wrażliwość ;). Z czego tu się w ogóle tłumaczyć. Płaczę to płaczę. Widocznie tego potrzebuję i nikomu nic do tego. Lepiej swoje wypłakać niż tłumić te wszystkie emocje w sobie, co później potrafi boleśnie odbić się na zdrowiu. Dlatego jak ktoś następnym razem skomentuje "A Ty znowu płaczesz...", odpowiem tak jak Ty - BO LUBIĘ :-))).

      Dzięki serdeczne, Martyna, za tak osobisty komentarz :-).

      PS. Czy wszystkie Martyny są takie fajne? Pozdrawiam, Siostra Martyny :-)

      Usuń
  4. Ja jestem niesamowicie wrażliwą osobą i na ogół to lubię, ale czasami trochę mnie to irytuje. Na przykład gdy zaczynam płakać w momencie całkowicie do tego nieadekwatnym. A płacz na filmach to już w ogóle szczyt :D Wszyscy się wtedy ze mnie śmieją :D Ale ja i tak nigdy nie zaliczyłabym wrażliwości do wad, absolutnie! :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie ukrywam, można się czasem wkurzyć na te dzikie porywy wzruszenia. Dlatego najlepiej oglądać filmy w kinie - przynajmniej jest ciemno i nikt nie widzi* hahaha :D. Cieszę się, że nie traktujesz wrażliwości jak wady :-))). Nie taki diabeł straszny jak go malują :D.

      *pod warunkiem, że nie pokusisz się o ogłuszający szloch :DDD

      Usuń
  5. Ja niestety jestem nadwrażliwa i przejmuję się wszystkim. Przez to emocjonalnie czuje się często wyczerpana. Ale z drugiej strony dostrzegam to czego inni nie widzą, i nie odwracam się od tego o czym inni woleli by nie wiedzieć.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!:-)