Pewnie, że tak! A wręcz jest to wskazane :). Zarówno zdreadowane jak i niezdreadowane włosy wymagają właściwej pielęgnacji. Co więcej, uważam, że w przypadku dreadów jeszcze większy nacisk powinien być kładziony na pielęgnację skóry głowy.Nadszedł czas, by raz na zawsze obalić mity dotyczące zarówno dreadów jak i ich posiadaczy.
Dready = wszy
Wynika to z błędnego przekonania, że dreadów się nie myje, co jest mega bzdurą. To błędne stwierdzenie wynika z kolejnego równie bezzasadnego przekonania: Wszy biorą się z brudu, braku higieny. Informuję: Wszawica to choroba zakaźna. Można się nią zarazić przez bezpośredni kontakt z chorym.Dready mogą się pojawić zarówno na skrzypiących od czystości jak i ociekających sebum włosach.
Dreadów się nie myje.
Oczywiście, że się myje - tak samo jak w przypadku niezdreadowanych włosów. Jedynym zaleceniem niektórych dreadmakerów jest nie mycie włosów przez okres tygodnia, umożliwiając tym samym mocniejsze zbicie się dreadów.
Dreadów nie można rozplątać.
Można, pod warunkiem, że nie zostały wykonane przy pomocy wosków i innych zbędnych dziwadeł. Oczywiście kondycja włosów po rozplątaniu nie zachwyca.
Dready = ruch rastafari
Nie każdy dredziarz jest rastafarianinem.Część osób traktuje dready jedynie jako fajną fryzurę.
Dready = wypadanie włosów
Posiadanie dreadów nie wzmaga wypadania włosów. Możemy odnieść takie wrażenie w momencie rozplątania włosów, gdyż zbite w dready włosy nie miały jak się ewakuować z naszej głowy, stąd to ''linienie'' po rozplątaniu ;).
Kolejna część dreadowych mitów już niebawem ;). Tymczasem zostawiam Was z moim małym towarzyszem :) :
Ściskam :),
wulkan_energii