piątek, 30 sierpnia 2013

,,Dobre,bo polskie'' , czyli polskie TOP 5

 

Do ,,Dobre,bo polskie'' zostałam otagowana przez Seanaith (łap buziaka :*). Tag zaciekawił mnie na tyle, że postanowiłam na niego odpowiedzieć :).

 Zasady tagu:
1. Calem tagu, jest wybranie pięciu najlepszych kosmetyków polskich marek. Może to być pielęgnacja, może to być kolorówka, mogą to być nawet akcesoria, warunek - firma musi pochodzić z Polski.
2. Należy otagować 5 kolejnych osób i poinformować je o tym.
3. Będzie mi miło jeśli każdy, kto odpowie na tag zamieścił link do odpowiedzi w komentarzu pod tą notką. Chciałabym stworzyć bazę dobrych, polskich kosmetyków. KLIK
4.Jeśli macie ochotę to wykorzystujcie banner:)

Zatem przejdźmy do moich polskich faworytów :).


1. Sylveco - firma produkująca kosmetyki naturalne do twarzy i ciała. Ich produkty naprawdę mają bajeczne składy,a na dodatek są w przystępnej cenie :). Jak dotąd miałam okazję przetestować Regenerujący krem do rąk, którego działanie mnie zachwyciło :). Link do recenzji: http://kosmetycznastudnia.blogspot.com/2013/04/the-best-ofczyli-o-poszukiwaniu-ideau.html

 



2. Ziaja - ze składami bywa różnie -raz lepiej a raz gorzej. Cenowo? Bardzo apetycznie :). Ziaja jest moją wielką miłością głównie za sprawą kremu do twarzy z zieloną herbatą (aktualnie go nie używam,ale w ciągu kilku lat zużyłam duuużo opakowań, gdyż byłam z niego bardzo zadowolona :)) oraz lano-kremu, który jest cudownym nawilżaczem o przyzwoitym składzie i atrakcyjnej cenie. Link do recenzji: http://kosmetycznastudnia.blogspot.com/2013/07/cheapngood-lano-krem-ziaja-med.html

 

3. Annabelle Minerals - firma, dzięki której wdrożyłam się w świat minerałów i uwierzyłam, że kolorówka o tak prostym i dobrym dla skóry składzie może mieć silnie kryjące właściwości :).



4. Joanna - kusi szerokim asortymentem, niskimi cenami oraz baaardzo przyjemnymi zapachami :). Największą słabość mam do szamponu do włosów suchych i zniszczonych Joanna Naturia z miodem i cytryną - przyzwoicie oczyszcza i pachnie nieziemsko :).



5. Pharmaceris, czyli dziecko Ireny Eris. Z sentymentu do delikatnego podkładu intensywnie kryjącego, któremu byłam wierna bardzo długo i po który wciąż zdarza mi się sięgać :). Link do recenzji: http://kosmetycznastudnia.blogspot.com/2012/12/w-pharmaceris-mi-do-twarzy.html
                                               
                                                 

Wszystkie chętne osoby zapraszam do udzielenia odpowiedzi na tag ,,Dobre, bo polskie'' :). Ciekawe, czy podzielacie moje zdanie na temat wskazanych przeze mnie polskich firm?;)

Ściskam :),
wulkan_energii

czwartek, 29 sierpnia 2013

Szampon jajeczny z kolagenem BingoSpa (stara wersja!), czyli moje szamponowe odkrycie

Regularne oczyszczanie włosów mocniejszym szamponem to podstawa pielęgnacji włosów. Problem w tym, że większość tego typu szamponów sprawia, że nasze włosy wyglądają jak rażone piorunem, sztywne i poplątane druty.

Czy oznacza to, że powinnyśmy całkowicie wyeliminować z naszej pielęgnacji SLS/SLES-owe szampony?
Absolutnie nie!

Należy po prostu dzielnie przedzierać się przed drogeryjne i apteczne półki w poszukiwaniu ideału. Na chwilę obecną, mogę z ulgą powiedzieć, moje poszukiwania dobiegły końca,a to za sprawą szamponu jajecznego z kolagenem firmy BingoSpa:


Dopadłam go podczas zakupów w Tesco. Jakiś czas temu dostrzegłam go na najniższej półce, lecz nasze spotkanie nie zostało sfinalizowane przy kasie ;). Mówiąc wprost,zabierałam się za niego jak pies za jeża. Potrzebowałam czasu, by dojrzeć do tego zakupu i wreszcie...stałam się jego szczęśliwą posiadaczką :).

Cena: waha się od 2,49zł w Tesco do 9,90zł w sklepach internetowych
Dostępność: Tesco, allegro, sklepy internetowe, drobne drogerie
Pojemność: 500ml
Zapewnia producenta:

Szampon jajeczny Bingo Spa z dodatkiem kolagenu odżywia i pielęgnuje twoje włosy: dzięki zawartości składników naturalnych korzystnie wpływa na strukturę włosów, poprawia ich wygląd i kondycję. Jest szczególnie polecany do włosów rozjaśnianych i farbowanych oraz przesuszonych z natury. Dodaje włosom elastyczności, prężności i mocy.

Zawiera ekstrakt z żółtka i kolagen, które działają silnie pielęgnująco i kondycjonująco, odżywiają i nawilżają włosy oraz widocznie poprawiają ich wygląd.

Żółtko – to bogate źródło protein i substancji lipidowych, które warunkują prawidłowe nawilżenie włosów. Zawarty w żółtku jajecznym zespól fosfolipidowy aktywnie odżywia skórę głowy i włosy aż po same końce. Nadaje włosom elastyczności i żywego blasku.

Kolagen powoduje, że włosy są przyjemne i miękkie w dotyku oraz sypkie, odbudowuje ich strukturę oraz chroni przed wnikaniem szkodliwych substancji z otoczenia. Jest także elementem intensywnie odżywiającym oraz nawilżającym zniszczone i osłabione włosy.

Skład i analiza składu: Aqua (woda), Sodium Laureth-2 Sulfate (drażniący środek powierzchniowo czynny), Sodium Dodecylbenzenesulfonate (środek powierzchniowo czynny) , Cocamide DEA (Dietanoloamid kwasów tłuszczowych z oleju kokosowego,substancja myjąca), Sodium Chloride (chlorek sodu, poprawia konsystencję), Styrene Acrylates /Copolymer (substancja kondycjonująca,filmotwórcza), Soluble Collagen ( kolagen hydrolizowany), Passiflora Edulis Fruit Extract (ekstrakt z marakui), Saccharum Officinarum Extract (ekstrakt z trzciny cukrowej), Citrus Medica Limonum Extract (ekstrakt z cytryny), Ananas Sativus Extract (ekstrakt z ananasa), Vitis Vinifera Extract (ekstrakt z winorośli), Parfum (substancja zapachowa), Citric Acid (kwas cytrynowy), DMDM-Hydantoin (,,konserwant,pochodna formaldehydu, może w produkcie lub na skórze uwolnić formaldehyd. Formaldehyd powoduje szybkie starzenie skóry i jest silnym alergenem. Od dawna jest podejrzewany o wywoływanie raka'' (źródło:http://www.zdrowe-kosmetyki.pl/skladniki_d.php ), Methylchloroisothiazolinone (konserwant), Methylisothiazolinone (bezpieczny konserwant)

Wydajność: bardzo wysoka
Konsystencja:lejąca
Zapach: niesamowicie ciepły i apetyczny :),porównałabym go do waniliowego budyniu
Działanie: We wstępie warto zaznaczyć, że szampon zawiera SLS, którego wiele osób wystrzega się w pielęgnacji włosów. Mnie ten fakt absolutnie nie przeszkadza i jestem skłonna powiedzieć, że szampon sprawdza się u mnie nie tylko w cotygodniowym, ale również codziennym oczyszczaniu włosów. Pomimo bardzo lejącej konsystencji, produkt jest bardzo wydajny. Jego przyjemnie niska cena w Tesco (2,49/500ml) utwierdza nas w przekonaniu, że jest to bardzo ekonomiczny zakup :). Szampon bardzo dobrze się pieni. Wystarczy zaledwie odrobina szamponu rozcieńczona z wodą, by dokładnie oczyścić skalp i włosy. Uzyskanego przy pomocy tego produktu oczyszczenia nie nazwałabym agresywnym. Choć o  efekcie ,,skrzypiących włosów'' możecie zapomnieć, włosy i skóra głowy są naprawdę dobrze oczyszczone. W przeciwieństwie do większości oczyszczających szamponów, BingoSpa nie plącze i nie wysusza moich włosów. Nie powoduje podrażnienia skalpu ani wzmożonego wypadania włosów. Nie wzmaga przetłuszczania się skóry głowy. Na jego plus przemawia również skład - jak widzicie widnieje w nim wiele ekstraktów roślinnych :). Co tu dużo gadać, znalazłam szamponowy ideał :).

Ściskam :),
wulkan_energii

niedziela, 25 sierpnia 2013

Skrzyp szwedzki - podsumowanie kuracji


Opakowanie Skrzypu Szwedzkiego, które otrzymałam do testów od firmy Vitamex-farm sięgnęło dna, tak więc nadszedł czas na podsumowanie kuracji. Niestety, nie mam dobrych wieści.

Skóra
Suplement w żaden sposób nie wpłynął na wygląd mojej skóry. Nie miały miejsca ani najmniejsza poprawa jej kondycji ani wysyp (uff!).

Paznokcie
Moje paznokcie od dłuższego czasu są w bardzo kiepskim stanie. Wykazują dużą łamliwość i skłonność do rozdwajania się. Zażywanie Skrzypu Szwedzkiego nie przyczyniło się do poprawy ich wyglądu, a szkoda, bo właśnie na poprawie stanu paznokci najbardziej mi zależało.

Włosy
Od dłuższego czasu nie borykam się z problemem wypadania włosów, dlatego nie jestem w stanie ocenić go pod tym kątem. Mogę jedynie stwierdzić, że nie wpłynął na przyspieszenie wzrostu włosów - w ciągu 2,5 miesiąca przybyło mi zaledwie 2,4cm, czyli bardzo słabiutko.

Podsumowując, Skrzyp Szwedzki niestety się u mnie nie sprawdził. Żałuję,że nie dysponuję drugim opakowaniem tego suplementu, bo być może mój organizm potrzebuje więcej czasu na zareagowanie na niego ;). Niemniej jednak, bardzo dziękuję firmie Vitamex-farm za możliwość przetestowania tego produktu :).

Ściskam :),
wulkan_energii

piątek, 23 sierpnia 2013

Włosowa aktualizacja (II)

Wracam do Was po cudownym pobycie w Bieszczadach :). Szczerze mówiąc, nie mogłam go sobie lepiej wymarzyć ;). Słoneczne dni, ciepła woda w  Jeziorze Solińskim, pieczone w ognisku kiełbaski, a przede wszystkim towarzystwo - idealne :). Muszę przyznać, że po takim wyjeździe ciężko wrócić do codzienności ;). Ten wyjazd wyjątkowo nie obfitował w wiele zdjęć, ale mimo tego, w najbliższym czasie postaram się Was uraczyć kilkoma :).

Szaruga za oknem przypomina mi o tym, jak szybko mija czas. Dowody? Wydawało mi się,że jakieś 3 miesiące temu przygotowałam dla Was włosową aktualizację. Z czystej ciekawości zajrzałam do archiwum i jak się okazało,w dacie widnieje LUTY! Minęło już pół roku. Przez ten czas moje włosy doświadczyły kilku sporych cięć,w  efekcie których pozbyłam się kilkunastu cm włosów.

W ramach porównania:


Zielona linia ukazuje długość większości włosów, czerwona najdłuższą ich partię. Drugie zdjęcie z fleszem. Niestety nie dysponuje innymi aktualnymi zdjęciami poza powyższymi. Pech chciał, że na 2 zdjęciu włosy ułożyły się dość niefortunnie (czesane wiatrem ;p). Na co dzień różnica w długości między jedną a drugą partią włosów nie jest tak widoczna. Nie widać również strączków, które zagościły na 2 zdjęciu między zieloną a czerwoną linią.

Z przykrością stwierdzam, że przez pół roku kondycja moich włosów nie uległa poprawie. Moim odwiecznym problemem są łamiące i rozdwajające się końcówki oraz kołtuny. W ostatnim czasie moje włosy skarżyły się na brak nawilżenia. Co więcej, ewidentnie proszą się o podcięcie na wysokości zielonej linii. Niestety nie mam czym ich skrócić, gdyż ''profesjonalne'',pseudofryzjerskie nożyczki z Rossmanna przeznaczyłam do cięcia papieru. Wizyty u fryzjera trochę się boję, bo a) większość z nich wykazuje się nieznajomością miary ;) b) pozbędę się jedynie tej najdłuższej partii włosów,a zniszczone końcówki z krótszych partii włosów pozostaną nietknięte :< . Nie pozostaje mi nic innego jak zbierać pieniądze do skarbonki na zacny cel, jakim jest zakup nożyczek Jaguar ;p. Jeżeli chodzi o przyrost włosów, ciężko mi go ocenić, bo tak jak wspomniałam, kilkakrotnie miało miejsce ostre cięcie ;). Jedynym wyznacznikiem przyrostu jest dread, który w ciągu 2,5 miesiąca urósł zaledwie 2,4cm - czyli bardzo, ale to bardzo przeciętnie. Jednakże nie mam co narzekać, gdyż sama jestem sobie winna. W pielęgnacji włosów nie uwzględniłam bowiem żadnych wcierek,siemienia (na które się tak czaję i zaczaić się nie mogę), skrzypopokrzywy ani suplementów diety (poza Skrzypem Szwedzkim, do którego tematu wrócę przy okazji kolejnego postu).

Aktualny stan moich włosów nakłania mnie do refleksji nad pielęgnacją włosów naturalnymi kosmetykami. Czyżby moje wysokoporowate włosy prosiły się o silikonową bombę nie tylko w formie zabezpieczenia końcówek?

Bardzo chętnie poznam Wasze sposoby na ujarzmianie moich dość problematycznych włosów, a tymczasem uciekam korzystać z pięknej pogody :). Już niebawem spodziewajcie się aktualnego zestawienia produktów do pielęgnacji włosów.

Ściskam :),
wulkan_energii

sobota, 10 sierpnia 2013

Tygodniowa przerwa w blogowaniu / Bieszczady :)


Idąc tokiem myślenia ks.Natanka: jeżeli Twój psiak wskakuje do walizki,to wiedz, że coś się dzieje ;). Mianowicie czeka Cię wyjazd :). Tak, Kochane, wyruszam jutro w Bieszczady :). Czeka mnie 13-godzinna (!)podróż pociągiem :D. Mam nadzieję, że wszystko przebiegnie zgodnie z planem. Wracam do Was 20/21sierpnia z naładowanymi akumulatorami - przecież nie bez powodu nazywam siebie wulkanem energii ;). A wracając do tematu Bieszczad, oczywistym jest, że nie ma Bieszczad bez Bieszczadzkich Aniołów :



Trzymajcie się cieplutko i wypoczywajcie na maksa :*,
wulkan_energii

czwartek, 8 sierpnia 2013

Cheap'n'good: korektor pod oczy F&F nr 1, czyli kamuflaż idealny

Dość ostrożnie podchodzę do kosmetyków  wyprodukowanych przez/dla sieci supermarketów. Tak też było w przypadku produktów F&F dostępnych w Tesco. Jednakże po dłuższych oględzinach zdecydowałam się na zakup korektora pod oczy F&F w najjaśniejszym odcieniu nr 1 i teraz cieszę się, że ciekawość wygrała z lękiem przed zakupem bubla ;). Dzięki temu kolejny kosmetyk dołączył do zacnego grona Cheap'n'good :).


 
Jest on naprawdę jaśniutki - idealny dla posiadaczek bardzo jasnych cer. Wpada w żółte tony, dzięki czemu bardzo dobrze kryje sińce pod oczami.



 Ma bardzo lekką, kremową konsystencję. Nie obciąża delikatnej skóry pod oczami. Wygląda bardzo naturalnie na twarzy. Rozświetla spojrzenie, nadając skórze wypoczęty look. Choć jest to korektor przeznaczony do użytku pod oczy, bardzo dobrze sprawdza się w roli wielofunkcyjnego korektora. Dobrze kamufluje zaczerwienie skóry wynikające zarówno z podrażnień jak i to typowe dla wykwitów skórnych. Nie roluje się na skórze. Używany solo, po jakimś czasie lubi wchodzić w załamania skóry, ale wystarczy zafixować go pudrem, by tego uniknąć. Korektor jest o pojemności 2,5g, przy czym jest bardzo wydajny.

Starałam się jak najlepiej oddać uzyskany przy jego pomocy efekt, ale niestety chyba nie do końca mi się to udało. W każdym razie, musicie mi uwierzyć, że całkowicie odmienia spojrzenie :).


Bez użycia korektora:


Skóra pod lewym okiem bez korektora. Skóra pod prawy okiem z korektorem:


Z korektorem:


Moim zdaniem, jest to produkt idealny. Jego jedyną wadą jest dostępność,gdyż można go nabyć wyłącznie w Tesco posiadającym kolorówkę F&F. Występuje w 2 wariantach kolorystycznych: nr 1 (jasny) i nr 2 (średni). Regularna cena tego produktu to 25zł i choć dla niektórych może się to wydawać całkiem sporo, działanie korektora rekompensuje nam wydane pieniądze ;). Zachęcam do polowanie na wyprzedaż kosmetyków F&F. Ja swój korektor upolowałam na wyprzedaży -50%, czyli zapłaciłam za niego jedynie 12,50zł  :).

Ściskam :),
wulkan_energii

wtorek, 6 sierpnia 2013

Zakopiański reset :)

Urok wakacji polega m.in.na spontanicznych wyjazdach ;-). Tak też stało się w moim przypadku i w zasadzie z dnia na dzień wyruszyłam z Mamą na babską wyprawę do Zakopanego ;). Myślę, że to wszystko tłumaczy moją nieobecność, o której nawet nie zdążyłam Was uprzedzić :). Dla jednych Zakopane to, za sprawą Krupówek, miasto kiczu, dla innych magiczne miejsce. Bez wątpienia należę do tej drugiej grupy ;). To miasto nigdy mi się nie przeje. Przez te 5 dni całkowicie się wyczilowałam i pozytywnie nakręciłam ;). Teraz widzę, jak bardzo potrzebowałam odcięcia się od mojego miasta, Internetu i innych przyziemnych spraw. Gdy popadamy w rutynę,  jeden mały, szary punkt jest w stanie przysłonić nawet największą tęczę. I właśnie dlatego warto się zresetować, choć na chwilę. Wasze zaległe komentarze, za które serdecznie dziękuję :*, już zostały opublikowane :).

Sierpień to, za sprawą wyjazdów, bardzo intensywny czas w moim życiu, dlatego tym razem uprzedzam o urlopie od blogowania w dniach 11.08-20.08 ;). Nie oznacza to jednak, że kolejnego postu możecie się spodziewać dopiero po 20-stym ;). Do czasu wyjazdu zamierzam intensywnie blogować, dlatego już jutro spodziewajcie się recenzji korektora pod oczy, który okazał się moim hitem :).

Kończąc tym enigmatycznym akcentem, zostawiam Was z garstką zakopiańskich zdjęć :) :






Na koniec nie może zabraknąć pozytywnego przesłania :) :

 
Ściskam :),
wulkan_energii