wtorek, 25 lutego 2014

Fresh Red Beetroot Juice

Ostatnio regularnie męczę Was koktajlami, dlatego nadszedł czas na małą zmianę tematyki: świeże soki (wiem, wiem, rzeczywiście ogromna zmiana :-)). Dotychczas robiłam wyłącznie sok z marchwi, a dzisiaj swój debiut miały buraki!


Z ~2kg buraków otrzymałam 4 szklaneczki soku - jest to wystarczająca ilość do dręczenia domowników tym boskim płynem, który smakuje jak zimny barszcz ;). Zapewne zastanawiacie się, dlaczego jestem taką złą siostrą i córką. Mam kilka powodów!

Sok z buraków: 
  ♥ działa antynowotworowo
♥ wzmacnia odporność
♥ wspomaga widzenie
♥ zapobiega miażdżycy
♥ oczyszcza krew
 ♥ usprawnia procesy trawienne
 ♥ odkwasza organizm


Piję Wasze zdrówko! :*

Ściskam :),
N.

niedziela, 23 lutego 2014

Strawberry mousse with yoghurt

Nieśmiało wyglądające zza chmur promienie słoneczne wywołują u mnie tęsknotę. Za latem, beztroską, nieprzyzwoicie długimi dniami i...truskawkami. Na myśl o tych ostatnich moje ślinianki zaczynają intensywniej pracować, dlatego postanowiłam sprawić przyjemność swojemu podniebieniu, przygotowując Strawberry mousse with yoghurt, czyli dwuwarstwowy, typowo letni deser. Jedną warstwę stanowi mus truskawkowy zrobiony ze zblendowanych mrożonych/świeżych truskawek, a drugą jogurt naturalny. Jest tak jak lubię - prosto, smacznie, a przede wszystkim zdrowo :).


Mam nadzieję, że nie chcecie mnie zamordować za moje coraz częstsze owocowe kuszenie :-). Blender w dłoń i do dzieła!

Ściskam :),
N.

piątek, 21 lutego 2014

Food for thought Cocktail

Nie da się ukryć, że w ostatnim czasie mam obsesję na punkcie koktajli domowej roboty. Kupuję tony zarówno świeżych jak i mrożonych owoców i...eksperymentuję do woli ;). Pomysł na dzisiejszy koktajl zrodził się w mojej głowie dość niedawno i choć katuję go od ponad tygodnia prawie dzień w dzień, wciąż mi się nie znudził :).


Food for thought Cocktail to nic innego jak koktajl wspomagający myślenie (głównie za sprawą orzechów włoskich ;-)). Przynajmniej część z Was zapewne wie, że orzechy włoskie zawierają całe mnóstwo tłuszczy wielonienasyconych, które są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania mózgu. Proponowany przeze mnie koktajl zapewni Wam dużą dawkę energii i doda sił zwłaszcza przy wzmożonym wysiłku umysłowym :).

Przygotowanie Food for thought Cocktail jest banalnie proste. Wystarczy zblendować banany z jogurtem naturalnym, a następnie dodać ziarna słonecznika oraz orzechy włoskie według uznania ;).


To co? Dacie się skusić?;)

Ściskam :),
N.

poniedziałek, 17 lutego 2014

Szampon przeciwko puszeniu się włosów ALFAPARF, czyli jak zostałam Perfect Housewife

Wielokrotnie zastanawiałam się nad tym, czy linie kosmetyków dumnie nazywane przez producentów profesjonalnymi są przynajmniej w połowie warte swojej, powiedzmy sobie szczerze, słonej ceny. Podejrzewam, że gdybym nie pojawiła się na konferencji AltaModa, nie byłoby mi dane przetestowanie tego typu produktów (prawdę mówiąc, nigdy mnie do nich nie ciągnęło). Jednym z kosmetyków, z którym miałam okazję bliżej się poznać był szampon przeciw puszeniu się włosów o nazwie: Precious Oil Tradition Anti-Frizz Shampoo:
Cena regularna: ok. 30zł
Dostępność: allegro, sklepy internetowe
Pojemność: 250ml
Zapewnienia producenta: 
Skład: 
Wydajność: średnia
Konsystencja: oleista
Zapach: bardzo słodki, dla niektórych może być zbyt mdły, mnie po prostu uwiódł!
Działanie: Chciałoby się zacząć od superlatyw. Szukam z jednej strony, z drugiej i nic, null,ziroł (no dobra, poza zapachem, który chętnie przygarnęłabym do swojej kolekcji perfum ;)). Zalet brak. Jest to pierwszy szampon, po którym moje włosy wprost oszalały - bynajmniej nie ze szczęścia. Tłusta konsystencja szamponu sprawia, że w początkowej fazie schnięcia włosów mamy wrażenie roztopionego smalcu na głowie :D. Na szczęście w 9 na 10 przypadkach (raz przydarzył mi się megaprzyklap ;p) to uczucie mija wraz z całkowitym wyschnięciem włosów. Po zastosowaniu tego szamponu moje włosy były matowe (bez względu na to, jaką maskę/odżywkę później aplikowałam) i, o ironio!, bardzo napuszone. Czułam się jak sucha szczota pozbawiona dostępu do wodopoju. Z zaciśniętymi zębami i łezką w oku dzielnie testowałam alfaparfowy ''hit'', licząc na cud, który się nigdy nie zdarzył. Wobec tego zastanawiam się, czy warto wydać 30zł na 250ml tego ''cuda'' i wiecie co? Warto! Szczota na głowie sprawia, że człowiek jakiś taki bardziej zmotywowany do sprzątania. Tu sprzątnie, tam zamiecie, tu odkurzy. Perfekcyjna Pani Domu może się przy mnie schować! :)

Znacie tego cudaka? ;-)

Ściskam :),
N.

niedziela, 16 lutego 2014

Moje sposoby na tzw. Pasztet Day (cz.I)

Każda z nas miewa takie dni, kiedy czuje się jak 100% pasztetowa :). Człowiek ma ochotę wówczas pieprznąć wszystko: pracę, studia i  w ramach akcji: ,,Leżę i pachnę (pasztetem oczywiście), a w miedzy czasie zarabiam'' stać się twarzą marki Profi czy innego Drosedu ;). Nie jest to jednak tak proste jakby się mogło wydawać, bo w dzisiejszych czasach nawet pasztet  nie może być przeciętny (przynajmniej wizualnie). Dlatego zamiast się nad sobą użalać, weź się w garść i wyciśnij ze swojego pasztetowego dnia jak najwięcej ;). Spokojnie, nie nakłaniam Cię do zostania tego dnia królową wiejskiej dyskoteki ani do wyruszenia na podbój świata. Zależy mi jedynie na tym, abyś nie pozwoliła, żeby Pasztet Day przejął nad Tobą kontrolę ;).

Ok, zapewne już odwołałaś wszystkie spotkania ze znajomymi. I bardzo dobrze! Miałaś przecież powód - frytki z podwójną porcją lodów same się nie zjedzą! A tak serio, mam dla Ciebie kilka rad, które pozwolą Ci uporać się z tym dniem:

1. Okładka ma znaczenie

Każdej z nas może zdarzyć się gorszy dzień- taki, w którym nawet Fiona wygląda przy nas jak Miss Polonia. To jednak nie powód, by się załamywać, a wręcz przeciwnie - jest to idealna okazja, by wziąć się  garść. Czasem w ferworze obowiązków zapominamy, że wygląd również ma znaczenie. I nie chodzi tu o prawdziwość stwierdzenia: ,,Jak Cię widzą, tak Cię piszą'', ale o to, jak wygląd wpływa na Twoje samopoczucie. Sama widzisz, że w taki dzień najchętniej zaszyłabyś się w domu, bez wahania rezygnując z randki z samym Bradem Pittem. Tak więc jeżeli chcesz dobrze czuć się dobrze w swojej skórze, musisz o nią dbać na co dzień :). Sama świadomość, że robisz coś dla siebie sprawi, że zaczniesz myśleć o sobie bardziej pozytywnie. Dlatego nie celebruj takich świąt jak Dzień niemycia włosów czy Tydzień niegolenia nóg ;-). Takie wyskoki naprawdę rozleniwiają, a jak wiadomo lenistwo pozostaje w spisku z dniem paszteta ;).


2. Nie pozwól, aby Pasztet Day był początkiem Pasztet Week/Month/Year

Możesz mówić, że na pojawienie się Pasztet Day nie miałaś żadnego wpływu, ale nie wmówisz mi, że nie masz wpływu na Pasztet Week/Month/Life. To Twoje życie i od Ciebie zależy, jak będzie ono wyglądać. Zastanów się, czy warto tracić czas i energię na coś, skutecznie obniża Twoją samoocenę, a tym samym pozbawia Cię radości z życia. Nie zamartwiaj się drobiazgami (no bo jak inaczej nazwiesz pozbawione objętości włosy czy łamliwe paznokcie?). Każda poświęcona im chwila sprawia, że urastają do rangi megaproblemu, a wtedy dużo trudniej je wyplenić.

 Zamiast labidzić, zacznij myśleć strategicznie. Przeanalizuj swoje wady. Przydatna może się okazać rozmowa z Rodziną i Przyjaciółmi, którzy ocenią, czy wspomniany przez Ciebie problem naprawdę istnieje czy może jest jedynie Twoim wymysłem. Jeżeli potwierdzą Twoje słowa, zastanów się, czy możesz wyeliminować daną wadę. Jeżeli nie, to w jaki sposób możesz ją zakamuflować/odwrócić od niej uwagę. W takiej sytuacji sprawdza się zasada, która mówi, że wyeksponowanie x odwraca uwagę od y. Dajmy na to dziewczyna z pięknymi, dużymi oczami i trądzikiem nie musi rezygnować z mocniejszego makijażu oczu w obawie przed zwróceniem uwagi na swoją pokrytą zmianami trądzikowymi twarz. Podkreślenie atutów sprawi, że nie tylko Ty, ale również inni nie zwrócą uwagi na Twoje mniej chlubne partie ciała :-).

3. Przejrzyj się w oczach kogoś, kto Cię kocha

...i zastanów się, czy ta osoba widzi Cię przez pryzmat Twojego wyglądu. Czy przestała Cię kochać w momencie, gdy zachorowałaś i ostatnią rzeczą, o której myślałaś było zrobienie makijażu? Czy wstydziła się Ciebie, gdy paradowałaś po mieście po nieudanej wizycie u fryzjera? Czy wyśmiała Twój wygląd w towarzystwie innych osób? Jestem pewna, że na te wszystkie pytania odpowiedziałaś przecząco. Jeżeli jednak się mylę, oznacza to jedynie, że przejrzałaś się nie w tych oczach, w których powinnaś.

Sama nie dostrzegasz tego, że nawet z pryszczem na czole potrafisz uroczo się uśmiechać, że Twój pokryty cellulitem tyłek jest dla kogoś najbardziej seksowną pupą świata, że tylko Twoje małe, niepozorne oczy potrafią tak czarować, że ktoś postanowił spędzić z Tobą całe życie ;).


Już niebawem możecie spodziewać się drugiej porcji antypasztetowych rad :-).

Ściskam :),
N.

piątek, 14 lutego 2014

Z wizytą u wizażystki

Niedługo pójdę z torbami. Ciekawe oferty na Bazarku dla bezdomnych psiaków (klik) po prostu mnie zrujnują finansowo :-). Najpierw były bilety na koncert Lemona, a teraz...

...wylicytowałam makijaż :-). Do wyboru miałam makijaż dzienny, wieczorowy bądź artystyczny. Tak naprawdę zdałam się na wizję megasympatycznej wizażystki. Warunek był jeden: akcent na oczy :-). Poniżej możecie zobaczyć efekty naszego dzisiejszego spotkania :-):


Dajcie znać, czy podobam Wam się w takim wydaniu ;).


P.S. Z okazji Walentynek życzę Wam nieprzyzwoitej ilości miłości: szczerej, niepohamowanej, takiej, która nie boi się wyzwań :).

Ściskam :),
N.

sobota, 8 lutego 2014

Porządek a życiowa równowaga / New in

Na szczęście tegoroczne wyprzedaże nie zrujnowały moich finansów :-). Mogę być z siebie dumna, zwłaszcza, że od jakiegoś czasu dążę do życiowej równowagi, a przewracanie się o sterty ciuchów wcale temu nie sprzyja ;). Kilkuletnie megawyprzedaże w sieciówkach i owocne łowy w sh sprawiły, że to ja służyłam ubraniom, a nie one mi. Stałam się chomikiem magazynującym, co popadnie. W ten sposób bałagan przejął nade mną kontrolę. Niestety muszę przyznać, że stwierdzenie:

 Bałagan w domu = bałagan w głowie/życiu 

 jest jak najbardziej prawdziwe. Jest to bardzo męczące, dlatego małymi kroczkami dążę w kierunku minimalizmu. Mam nadzieję, że za jakiś czas będę mogła powiedzieć, że mi się udało, a moje doświadczenie będzie dla Was przydatną lekcją ;).

A tymczasem wracając do tematu wyprzedaży, jedynymi nowościami, które wskoczyły do mojej szafy są:

2x shopper bag z Adidasa:


Motocyklowe, nieocieplane kozaki z Bershki ( przecenione ze 149zł na 44,90zł):

www.bershka.com
Torba shopper basic (przeceniona z 59,90zł na 29,90zł):

www.bershka.com
W sumie zmieściłam się w kwocie 90zł :). To chyba niezły wynik?;)

Ściskam :),
N.

środa, 5 lutego 2014

Kulinarne DIY: Masło orzechowe

Od momentu, w którym zrobiłam masło orzechowe po raz pierwszy wiedziałam, że już nigdy nie sięgnę po to sklepowe. Domowe masło jest dużo zdrowsze, ponieważ to my decydujemy, co się w nim znajdzie. Nie dajcie sobie wmówić, że zrobienie masła jest czymś skomplikowanym. Potrzebujemy jedynie pary rąk sprawnie obierającej fistaszki, wspomnianych orzeszków i blendera, który nie boi się wyzwań ;p. To ostatnie jest dość istotne, ponieważ blender o małej mocy może nie dać sobie z produkcją masła rady - mój supermarketowy bohater nieźle się przy tym poci i nagrzewa do czerwoności ;p.

Co do samego masła, na szczęście już nie funkcjonuje mit, według którego poza orzechami potrzebujemy dodatku w postaci oleju (np. rzepakowego). Uwierzcie mi, że same orzechy są na tyle tłuste, że nie musimy niczego dodawać. Jeżeli konsystencja domowej roboty masła Was nie zadowala oznacza to jedynie, że wymaga ono dłuższego blendowania ;).

Moje peanut butter składa się wyłącznie z orzechów i odrobiny soli do smaku (masło samo w sobie jest odrobinę mdłe). Pachnie i smakuje obłędnie! ;)


Serdecznie zachęcam Was do zrobienia takiego masła i jedzenia go z głową ( 100g orzechów ziemnych to prawie 600kcal! ;)

Ściskam :),
chora N.

wtorek, 4 lutego 2014

Piękne rzęsy: Czas, start! - kuracja 4 Long Lashes


 

Dotychczas dość sceptycznie podchodziłam do specyfików, które mają sprawić, że po kilku tygodniach aplikacji będę zaczepiała przechodniów swoimi nieprzyzwoicie długimi rzęsami ;). Czas najwyższy żebym się przekonała, czy mój sceptycyzm był uzasadniony ;). Z dniem ( a właściwie wieczorem ;)) dzisiejszym rozpoczynam pełną kurację 4 Long Lashes na brwi i rzęsy.

Serum przyspieszające wzrost rzęs:

  

Serum przyspieszające wzrost brwi:


Tak naprawdę tym, co różni serum do brwi od serum do rzęs jest jedynie aplikator:

  Koszt serum do brwi/ rzęs to ok. 68zł w Rossmannie.

Postaram się zrobić jutro zdjęcie rzęs i brwi, tak by po skończeniu kuracji móc porównać ich kondycję :).

Jeżeli stosowałyście 4 Long Lashes lub inny tego typu produkt, koniecznie dajcie znać w komentarzach ;). Chętnie poznam Wasze opinie! :)

Ściskam :),
N.