Lubicie, kiedy pada deszcz? Ja bardzo, o ile
towarzyszą mu:
a) dzień wolny/ świadomość rysującego się
na horyzoncie wolnego dnia
b) wysoka temperatura
Nie należę do grona osób, które wraz z pierwszą
kroplą deszczu pretendują do bycia kostką cukru ;) ( a tak swoją drogą, każda
okazja do sprawienia sobie komplementu jest dobra - I'm sweet like
sugar ♥). Nie straszne mi przemoknięte ubrania ( o ile nie skrywają w
sobie mojej cegły, pochlebnie zwanej smartphonem, czy słuchawek) ani rozmazany
makijaż. W zasadzie to ostatnie, wbrew pozorom, jest megazaletą deszczu.
Niektórzy ukochani mają okazję ujrzeć po raz pierwszy czyste jak łza oblicza
swoich wybranek. Wybranki, z kolei, mają szansę na mniej lub bardziej dokładny
(wszystko zależy od stopnia intensywności deszczu) demakijaż, o którym wciąż
zdarza im się zapominać, sick!
Poza wspomnianymi zaletami, jest kolejna -
najważniejsza. Deszcz działa na mnie oczyszczająco ( nie, nie piję znowu do
makijażu ;)). Wymywa ze mnie negatywne, zatruwające moją głowę myśli. Sprawia,
że czuję się lżej - choć waga mówi co innego, ściemniara jedna! To dlatego nie
uciekam od deszczu. No bo jaki jest sen uciekania przed czymś, co ma na nas dobry
wpływ.
Myślę, że każdy z Was zna stwierdzenie
zaczynające się od słów: ,,Niebo płacze, bo (...).'' W miejsce trzech kropek
ląduje jakiś mniej lub bardziej sensowny argument. Moje zdanie brzmi:
Niebo płacze, bo dotychczas miałaś ,,słomiany zapał''. Chcesz mieć słońce? Zapracuj na nie! :)
Jak widać, motywacją może być wszystko. Nawet deszcz.
Życzę Wam dużo słońca i okazyjnego deszczu, który pomoże oczyścić myśli!
Ściskam :),
N.