wtorek, 25 sierpnia 2015

Mam kompleksy. Więcej grzechów już nie pamiętam.


Gdybyś mogła zmienić w sobie jedną rzecz, co by to było? Może wybieliłabyś piegi albo zmniejszyła swój uroczy garbek na nosie. Wydłużyłabyś nogi, a może wygładziła twarz. Wzmocniłabyś paznokcie i zagęściła włosy. Odessany z brzucha tłuszczyk wstrzyknęłabyś w biust. Pewnie widząc swoje przeciętnej długości rzęsy, wpadłabyś na genialny pomysł, żeby przedłużyć je na stałe metodą 10:1. No wiesz, wkładając je przechodniom do oczu, na pewno nie przeszłabyś niezauważona. A przecież właśnie na tym Ci zależy. Żeby ktoś Cię dostrzegł. A właściwie nie Ciebie, tylko Twoje fizyczne piękno. Czyli to, do czego wszystkie dążymy.

Gdybym mogła zmienić w sobie jedną rzecz, wybrałabym oczy. Pozbawiłabym ich krótkowzroczności. Ale nie tej, której zawdzięczam urocze okulary na nosie i która sprawia, że po zmroku zamiast ludzi widzę zabawnie rozmyte plamy :D, tylko tej, która pozwala mi widzieć ostro jedynie niedoskonałości. Jakieś śmieszne cellulity, zaskórniki (szkoda, że do zaskórniaków nie mam tak bystrego oka $ :), rozstępy, podkrążone oczy, matowe włosy i inne cuda. Szkoda, że tak trudno zobaczyć całą resztę. Długie nogi, drobny nos, ładny uśmiech. Blask w oku, figlarny pieprzyk na policzku i słodko sterczące łopatki. Szkoda, że tak trudno zobaczyć w sobie fajną babkę, którą każda z nas jest.  Szkoda, że jeszcze trudniej zobaczyć w sobie dobrą córkę, kochającą matkę, atrakcyjną kobietę, wartościowego pracownika.

Tak dłużej być nie może, dlatego mam dla Ciebie propozycję. Za każdym razem, kiedy pomyślisz o sobie źle, zrób głupim myślom na złość, robiąc coś, co sprawia, że czujesz się ze sobą dobrze, że czujesz się wyjątkowo. Weź dłuższą kąpiel w obfitej pianie, która zapewni Ci umysłowy reset. Skatuj swoje leniwe 'ja' podczas wieczornego workoutu i daj się ponieść jakże osławionym endorfinom. Zjedz coś wyjątkowego zamiast nudnych jak intelektualne wynurzenia celebrytów kanapek z żółtym serem, które wrzucasz w siebie z wątpliwą przyjemnością. Podziel się z kimś swoimi umiejętnościami, by przypomnieć sobie, jak wiele potrafisz. Wypij lampkę wina, którego otwarcie odkładasz na wieczne 'potem'. Załóż swoją najlepszą sukienkę i bądź gwiazdą dla samej siebie. Możesz nią być zarówno w przepoconym dresie jak i małej czarnej, której wartość przewyższa mój roczny dochód. Traktuj siebie jak swoją najlepszą przyjaciółkę,a w końcu naprawdę się nią staniesz :).

PS. A zamiast motylka czy innego tribala :D, wytatuuj sobie na czole: JESTEM WARTOŚCIOWA. Może być  nawet gotycką czcionką ;). A jeśli zdarzy Ci się o tym zapomnieć, przeglądaj się często w lustrze (:

MOC ENDORFIN DLA WSZYSTKICH FAJNYCH BABECZEK! (:

niedziela, 23 sierpnia 2015

I'm a real cheater


Cheatmeale mają to do siebie, że wzbudzają w nas skrajne emocje- kochamy je i nienawidzimy jednocześnie. Z jednej strony z uporem maniaka odliczamy dni do ich nadejścia, tak jakby były mitycznym księciem na białym koniu, którego z łezką w oku wypatrujemy z wieży. Z drugiej strony to właśnie przez nie cały boży tydzień budzimy się w nocy z krzykiem, gdy okazuje się, że to trzypiętrowe tiramisu przygryzione blachą frytek było tylko snem. 

I chyba każdej z nas raz na jakiś czas zdarza się wilczy głód, choć krzyżyk w kalendarzu nieśmiało mówi, że w tym tygodniu cheat mamy już za sobą. Ale jak to?! Przecież te cztery dni czystego jedzenia zdają się trwać całą wieczność. Wówczas chudy twaróg i ta nieszczęsna pierś z kurczaka ugotowana na parze smakują tak wykwintnie jak czerstwy chleb posmarowany nożem. Co robić? Ujawnić światu, że ta zaginiona pod Ciechocinkiem mućka z 4-komorowym żołądkiem ma moje imię? :D Czy może jednak przebiec pięć okrążeń wokół domu, usilnie próbując zapanować nad nieposkromionym apetytem? Wiem po sobie, że aktywność fizyczna jest dobrym rozwiązaniem na wiele problemów, ale są takie dni, kiedy wylewanie z siebie hektolitrów potu jest ostatnią rzeczą, o której marzymy. W końcu zwykłe przeziębienie czy zabójczy okres potrafią wyssać z nas całą energię. 

To co do cholery masz zrobić, jeżeli Tobie też przydarzy się taki dzień? Pójdź z samą sobą na kompromis! Zjedz smacznie, niekoniecznie niskokalorycznie w domowym zaciszu. Dlaczego w domu? Bo tylko wtedy masz pewność, co ląduje na Twoim talerzu. Nie musisz martwić się starym tłuszczem, odgrzewanym po raz piętnasty kotletem czy nieświeżymi dodatkami. Sama komponujesz posiłek i świadomie wybierasz zdrowsze zamienniki. Zamiast po podwójną porcję dużych frytek z Maca sięgasz po pieczone ziemniaczki z czosnkowo-koperkowym sosem na bazie jogurtu naturalnego. Duży kawał pizzy z pseudomozzarellą, która obok prawdziwego sera nawet nie stała, zastępujesz iście włoską margheritą. Naleśniki z bitą śmietaną w sprayu i frużeliną bledną ze wstydu na widok Twoich pełnoziarnistych placków z dodatkiem mascarpone i świeżych owoców. I właśnie o to w tym chodzi - żeby wilk (Ty) był syty, a owca (Twoje zdrowie) cała. Po takim nadprogramowym cheacie Twoje dzikie żądze są zaspokojone, a więc jesteś zadowolona, najedzona i...nie umierasz z bólu brzucha! (:


Czy Wam też zdarza się "oszukiwać" częściej niż 1x w tygodniu? Przyznać się, Obżartuchy ! :D


PS. Ja jestem dzisiaj wyjątkowo grzeszna ]:->

sobota, 22 sierpnia 2015

Holy holidays

Cepry moje kochane (:, melduję, że już wróciłam ze swoich cudownych zakopiańskich wakacji. Krótko mówiąc, było i-d-e-a-l-n-i-e:

  najlepsze towarzystwo 24h/dobę ♥ 
☑   słońce  
   zdobyty szczyt  
   dłuuugie spacery  
   wyciąg krzesełkowy 
   Słowacja & Tatralandia
☑   dobre ciastka i lody  
   kwaśnica

Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała choćby jednym słowem o jedzeniu, dlatego w najbliższym czasie przygotujemy dla Was z TŻ-em gastronomiczną mapkę Zakopanego. Możecie być pewni, że znajdziecie na niej dobre lokale z daniami w przystępnej cenie, wyjątkową lodziarnię i...dużo, dużo więcej ;). Ale zanim to nastąpi, opowiem Wam co nieco o samym wyjeździe ;). 

W Zakopanem spędziliśmy równiutki tydzień. To troszkę za krótko, by zrobić/zobaczyć/zdobyć wszystko, co sobie założyliśmy, ale może to i dobrze? Mamy pretekst do kolejnej wizyty w stolicy Tatr. Pogoda była dla nas naprawdę łaskawa. Przez większość dni budziło nas piękne słońce, będące motywatorem do wstawania o przyzwoitych porach :D. Cały wyjazd spędziliśmy dość aktywnie. Nasz pensjonat był nieco oddalony od Krupówek, dlatego nawet jeśli danego dnia nie wyruszaliśmy w góry, kursów pod górkę mieliśmy pod dostatkiem. Jeżeli chodzi o typowo górskie atrakcje, to wybraliśmy się do Jaskini Mroźnej, zrobiliśmy ogromny spacer po Dolinie Białego, zdobyliśmy Sarnią Skałę. Poza tym, wjechaliśmy wyciągiem krzesełkowym na,  nie wiedzieć czemu, mało znany Butorowy Wierch, a następnie zeszliśmy z Gubałówki.  Nasze górskie wędrówki były bardzo uważne. Chyba zgodzicie się ze mną, że każde zwierzę, każda roślina kryje w sobie magię:


A skoro już jesteśmy w temacie roślin, serdecznie polecam regularne zażywanie potężnych dawek miłości - naprawdę pomaga wzrastać! :D


Miłość, miłością, ale jeść też coś trzeba, nie? :D


Nadprogramowe setki kalorii same się nie spalą! (:  
#górska_kozica_w_akcji



   Podobno jestem najlepszym pasażerem na świecie :D. Mam nadzieję, że wkrótce otrzymam stosowną odznakę!


Koniecznie dajcie mi znać, jak Wam mijają wakacje! Odpoczywacie czy pracujecie? :>

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Comfort food


Jest wiele powodów, dla których sięgamy po zdrową żywność. Wylewająca się z ulubionych dżinsów fałdka, notorycznie wzdęty brzuch, uczucie ciągłego zmęczenia. Lista czynników motywujących nas do zmiany nawyków żywieniowych mogłaby się ciągnąć przez kolejne kilkanaście linijek, ale po co skoro  i tak większość z nich dotykałaby sfery cielesnej: naszego niezadowolenia z własnego ciała bądź zdrowotnych dolegliwości. Dlatego nieco na przekór porozmawiamy sobie dzisiaj o comfort food – jedzeniu, które ma wiele wspólnego ze sferą duchową, a dokładniej mówiąc, jest odpowiedzią na głód duszy.

Comfort food to dosłownie jedzenie dające nam poczucie komfortu i bezpieczeństwa, bardzo często będące smakiem dzieciństwa, który sprawia, że budzą się w nas pozytywne emocje, a te negatywne – takie jak lęk, samotność, niepokój – odchodzą w zapomnienie. W podstawową definicję "pocieszającego jedzenia" wpisują się przede wszystkim proste i szybkie do wykonania potrawy. Jednakże moim zdaniem comfort food to wszystko, co sprawia, że czujemy się błogo. Może to być nie tylko babciny rosół czy sernik jedzony w domu rodzinnym, ale również chrupki kukurydziane czy ulubione wino.

I chyba rzeczywiście coś w tym jest, że każdy z nas ma coś, do czego lubi wracać. Moja Mama, na przykład, czasem wraca wspomnieniami do herbatników, które dostawała jako dziecko za każdym razem, gdy chorowała. I jak sama mówi, bardzo lubiła chorować…;) Tata, z kolei, ślini się na wspomnienie o lanych kluskach i chlebie wdrobionym do mleka z dodatkiem cukru. A moje comfort food to…malutkie, trójkątne kanapki autorstwa mojego Taty, które pochłaniałam ładne kilkanaście lat temu. Duże, choćby nie wiem jak wyszukane kanapki nie mogły się z nimi równać (:. Moim kolejnym comfort food są rozgrzewające dania – zupy i moja własna interpretacja chili con carne. Choć to ostatnie nie jest wspomnieniem z dzieciństwa, to jednak sprawia, że po jego zjedzeniu czuję to przyjemne ciepło w brzuszku i błogość, a przecież dokładnie o to w comfort food chodzi.

Poruszając temat comfort food, chcę zwrócić Twoją uwagę na to, czym tak naprawdę jest zdrowie. Czy zdrowie to tylko idealne wyniki badań krwi i BMI w normie? Czy zdrowie to tylko brak przewlekłych schorzeń? Czy zdrowie to tylko synonim fizycznej pełnosprawności? Nie, to również zdrowa głowa pełna pozytywnych myśli i czystej energii. To głowa, o którą troszczysz się każdego dnia, której nie pozwalasz zwariować od wszechobecnego stresu i nieustannej pracy na wysokich obrotach. Dlatego zamiast skubać się po raz pięćdziesiąty ósmy po tej nieszczęsnej fałdce na brzuchu może znajdziesz choć chwilę dla swojej głowy? Zapomnij na chwilę o ciele. Wsłuchaj się w siebie i nakarm swój głodny umysł ;). Ty też na pewno masz swoje comfort food, które pomoże Ci zatrzeć ślady po smutnych chwilach czy stresującym dniu.  

W komentarzu koniecznie daj mi znać, co takiego sprawia, że czujesz się bezpiecznie i błogo! (:
PS. Na zdjęciu wznoszę z Rodzicami toast koktajlem z jagód ♥. Pijemy za Ciebie, Ciebie i ...Ciebie też! Zdrówko!