wtorek, 19 stycznia 2016

3 nietypowe sposoby na poprawę humoru


Boże, znowu 7:15. A to oznacza, że zaspałaś piąty dzień z rzędu. Brawo Ty. Dlatego w nagrodę pospiesznie wypijesz kawę, zalewając przy tym swoją ulubioną spódnicę. To znaczy, ulubiona to ona była jakąś dekadę temu, kiedy aż tak Cię nie opinała, ale walić to. A wracając do tematu kawy, zalałaś się nią, bo jak zwykle chciałaś wygrać z czasem, zdążając na autobus 102. No patrz, znowu się nie udało. Najważniejsze, że nie zapomniałaś zabrać głowy, wychodząc z domu. A w zasadzie, to szkoda.  Miały być hollywoodzkie fale, a wyszedł jak zwykle przylizany pudel. Ale zaraz, zaraz, wyglądasz do bani, a jednak ten facet z naprzeciwka jakoś podejrzanie długo na Ciebie zerka. Dziewczyno, Ty to masz jednak wrodzony czar. Ten styl, szyk...Cholera, ten facet to kanar. Znowu zapomniałaś o skasowaniu biletu.

Czy ten scenariusz wydaje Ci się jakoś podejrzanie znajomy? No dobra, może jednak to nie była kawa, tylko zielona herbata i nie zaspałaś piąty dzień z rzędu, a zaledwie trzeci. Tak czy siak, wstałaś lewą nogą* i jakiś miły głos w Twojej głowie podpowiada Ci, że jeśli chcesz jakoś przetrwać  ten dzień, musisz go przespać. Ja wiem, wiem, sen jest bardzo zdrowy. Sen uspokaja. Sen to najlepszy przeciwzmarszczkowy krem do twarzy. Itepe itede. A co najważniejsze, we śnie możesz spotkać boga seksu na białym koniu i odjechać z nim w siną dal. Kochanieńka, bóg bogiem, a obowiązki obowiązkami. Samo się nie zrobi. I nie mówię już nawet o tej stercie niedokończonych rozliczeń na Twoim biurku  ani zgniłym bananie, w którym od ponad tygodnia kwitnie życie towarzyskie muszek-owocówek.  Chodzi mi o Ciebie i o Twoje samopoczucie :-). 

Nie masz wrażenia, że często, zbyt często pozwalasz błahostkom zepsuć Twój cały dzień? Że totalne bzdury potrafią zrobić z Ciebie stereotypowego przedstawiciela emo, który od czasów gimnazjum tnie się tą samą bagietką?  Jeżeli na któreś z tych pytań odpowiedziałaś twierdząco, to zerknij na moje 3 nietypowe sposoby na poprawienie sobie humoru:


1. Pomóż obcej osobie. 
Już wielokrotnie wspominałam, że pomaganie jest super. A wiesz co jest w nim takiego fajnego? To, że dobra energia wraca. Nie za tydzień, miesiąc, rok, tylko od razu. I nie chodzi mi o wzajemne robienie sobie przysług, tylko o satysfakcję z tego, że zmieniliśmy czyjeś życie na lepsze. Choćby na ułamek sekundy. Paradoksalnie, drobne gesty mają wielką moc. Kto wie, może Twój brak obojętności przywróci komuś wiarę w drugiego człowieka? :-)  Mówi się, że w dzisiejszych czasach każdy tylko czyha aż druga osoba upadnie. Obal ten pieprzony mit i udowodnij, że takie fajne serducho jak Ty naprawdę stąpa po tej interesownej ziemi. 


2. Pomyśl o tym, jak wiele masz.
Nie myśl o różowym porsche, do którego wzdychasz od kilku tygodni ani torebce Louis Vuitton, która wygląda nieprzyzwoicie dobrze z płaszczem...Twojej koleżanki z pracy. Skup się na tym, co Ty masz. Na tym, czego nikt Ci nie odbierze. Na uśmiechu swojego dziecka. Na  ciepłych ramionach swojego faceta, w których możesz się zanurzyć kiedy tylko chcesz. Na głupkowatych żartach, które kumasz tylko Ty i Twoja Mama. I co, dalej się przejmujesz tą głupią kawą? :-)


3. Zrób coś głupiego. 
Jaaa? Ja mam robić coś głupiego? Przecież jestem matką, nauczycielką, poważną panią prezes i przewodniczącą kółka różańcowego! To nie przystoi! - pewnie zaraz mi powiesz. Spokojnie, jak dotąd nie widziałam wypowiedzenia umotywowanego w ten sposób :

Z powodu jazdy na sankach bez sanek, tańca w deszczu  oraz zorganizowania konkursu dot. łapania chipsów na czas w korpokuchni, Pani Mariola Kot zostaje zwolniona dyscyplinarnie.

Wyjmij kij z tyłka i wyluzuj. Choć na chwilę przypomnij sobie, jak to jest być dzieckiem. Dzieckiem, któremu tak niewiele potrzeba do szczęścia i które zamiast rozpaczać, uśmiecha się do lustra na widok swojego ryjka usmarowanego nutellą.


To jak, który z moich sposobów na poprawę humoru przetestujesz jako pierwszy? :-)  

 Ściskam!


*lewe nogi są super, ręce też,a  mówi Wam to ekspert - leworęczna Fitkola (:

piątek, 8 stycznia 2016

Przepis: FIT pizza na spodzie marchewkowym

Z podwójnym serem, dużą ilością pepperoni i najlepiej na grubym cieście. Nie, nie, nie! Nawet o niej nie myśl. Pizza - bo o  niej mowa - to zło. Zło wcielone, które śmieje Ci się prosto w twarz, słysząc Twoje plany o płaskim brzuchu i jędrnym tyłeczku pozbawionym grama cellulitu. Nie no, żartuję. Jako pizza-mammita uważam, że pizza jest rozwiązaniem na wszystkie problemy. Na oczko w rajstopach, ostrą kłótnię rodem z brazylijskiej telenoweli czy podły, deszczowy dzień. Serio. Pizza nie pyta, nie ocenia (prawie jak pies, z tą różnicą, że pizza nie sika ;). Pizza rozumie. 

A wiadomo, jak istotne w dzisiejszych czasach jest zrozumienie (: , dlatego przychodzę do Ciebie dzisiaj z wyjątkowym przepisem na FIT pizzę na spodzie marchewkowym.

  
Składniki 
 (na 2 spore pizze lub ok. 9 pizzerek)
  • 3 duże marchewki
  • 6 jajek
  • 6 łyżek mąki pełnoziarnistej
  • sól, pieprz
Przygotowanie 
Oddziel żółtka od białek. Zetrzyj marchew na tarce o drobnych oczkach. Dodaj do niej żółtka, mąkę i przyprawy. Wszystkie składniki wymieszaj. Ubij białka ze szczyptą soli, a następnie delikatnie dodaj je do masy.  Wylej ciasto na blachę wyłożoną papierem. Piecz przez ok. 20 minut w 180 stopniach. Upieczone spody posmaruj koncentratem pomidorowym/ sosem pomidorowym domowej roboty (niebawem zdradzę Ci sekret idealnego sosu ;). Następnie ułóż na nich swoje ulubione składniki, a z wierzchu posyp otartym oregano. W mojej dzisiejszej propozycji są to kawałki piersi z kurczaka a'la gyros, pieczarki, papryka i oczywiście niezastąpiona mozzarella ♥. Zapiekaj pizzę przez kolejne 10 minut w tej samej temperaturze i...ciesz się tym cudownym smakiem (:


Obżartuchu, jestem pewna, że ten przepis sprawi, że jedzenie pizzy będzie dla Ciebie samą przyjemnością bez grama wyrzutów sumienia. No bo jak można mieć sobie za złe jedzenie marchewki i innych dobroci? ;) Koniecznie wypróbuj ten przepis i daj mi znać, co o nim sądzisz. 

Trzymaj się cieplutko bez względu na temperaturę za oknem i do napisania! :) 

środa, 6 stycznia 2016

Przepis na FIT sernik



Serniczki, pierniczki, makowczyki to już tylko poświąteczne wspomnienie, na myśl o którym pewnie kręci Ci się łezka w oku. I choćby motyle miały dziko harcować w Twoim brzuchu, nie ulegniesz pokusie. Cały styczeń będziesz dzielnie jadł przesuszonego kurczaka z ryżem, a w ramach urozmaicenia w lutym sięgniesz po... ryż z kurczakiem. W okolicy marca najdzie Cie cukrowy kryzys, ale i z nim się uporasz! Koniuszkiem języka liźniesz kostkę cukru i Twoje życie znowu nabierze sensu. Tym sposobem jakoś dotrwasz do lata, bo pewnie ono wyznacza metę Twojej metamorfozy? ;)

Zapewne tak myśli spora część osób, która Nowy Rok przywitała dłuższą niż nogi samej Anji Rubik listą fit postanowień. Ale czy rzeczywiście bycie fit wiąże się z odstawieniem wszystkiego, co wprawia nasze kubki smakowe w euforyczny stan? Oczywiście, że nie. Im dłużej jem zdrowo, tym bardziej się o tym przekonuję. Bycie zdrowym czy fit (jakkolwiek to rozumiesz ;) absolutnie  nie sprowadza się do rezygnacji z czegokolwiek, a do świadomych wyborów. Nie wierzysz? Zajrzyj na instagram. Znajdziesz tam całe mnóstwo osób, które żyją zdrowo i aktywnie. Dokładnie przypatrz się, co ląduje na ich talerzu. Wyżej wspomniane kurczak i kostka cukru od czasu do czasu? No raczej nie ;). Ja widzę tam przepyszne pełnoziarniste placki, hektolitry apetycznych smoothies, domowej roboty pizze i tym podobne cudeńka. Zajrzyj też do mnie:

@fitkola

Choć nie jestem żadną FITguru, staram się jeść smacznie i z głową. Cholernie lubię kompromisy między tym, co służy mojemu zdrowiu a tym, na myśl, o czym wariują moje kubki smakowe. I właśnie dlatego przychodzę do Ciebie dzisiaj z przepisem na mój fit sernik bez dodatku mąki ani cukru.


Składniki 
(keksówka o wymiarach ok.10cmx30cm)
  • 500g zmielonego sera z wiaderka
  • 3 jajka
  • 1 duży budyń śmietankowy bez cukru (65g)
  • 3 łyżeczki naturalnego miodu

Przygotowanie:

Oddziel żółtka od białek. Połącz ser z żółtkami, budyniem w proszku oraz miodem. Ubij białka trzepaczką/blenderem. Następnie delikatnie dodaj je do serowej masy. Wylej ciasto do blachy wyłożonej papierem. Piecz ok.35-40 minut w 180 stopniach. Odstaw ciasto na kilka godzin - w przeciwnym razie nie będzie trzymać formy i będzie się niemiłosiernie kruszyć ;). A później już tylko próbuj i koniecznie daj mi znać, czy smakowało :). 



Ale zaraz, zaraz, Obżartuchu, poczekaj! :) Na koniec chcę Ci jeszcze tylko powiedzieć, że żeby stawać  się lepszym, musisz pokochać siebie dzisiejszego ♥. No bo po co starać się dla kogoś, kogo się nie kocha? Przesyłam Ci mnóstwo ciepłych myśli, bo bardzo mocno wierzę, że dasz sobie ze wszystkim radę - powtarzam: ze wszystkim, nie tylko z pochłonięciem całej blachy mojego sernika :).

sobota, 2 stycznia 2016

Noworoczne postanowienia 2016


Schudnę. Przytyję. Zapuszczę włosy. Obetnę się "na chłopaka". Skoczę ze spadochronem. Albo bez. Bezgranicznie zaufam. Przestanę być chodzącą reklamą naiwności. Pomogę obcym ludziom. A może nie dam sobie wchodzić na głowę. Zostanę wegetarianką. Zjem nieprzyzwoicie wielkiego krwistego stejka. Rzucę pracę. Ale najpierw znajdę tą pierwszą, by mieć, co rzucać.

Ile osób, tyle (nierzadko skrajnych) postanowień. I nie ma w tym nic dziwnego, przecież każdy z nas idzie swoją drogą. Mamy inne oczekiwania względem samych siebie, a nasz bagaż doświadczeń różni się nie tylko wagą, ale również jakością. Wyznajemy różne wartości i różne marzenia zapraszamy do swoich domów. Dlatego nie zamierzam bawić się w pseudoobiektywne osądy mające ustalić, które postanowienia mają większe szansę na spełnienie. Zamiast tego, opowiem Wam o tym, co w tym roku jest dla mnie wyjątkowo ważne i nad czym chcę popracować.


 Masz to, na co się odważysz. 

Siedzenie w kącie z podkulonym ogonkiem nie sprzyja walce o swoje. Wiem, bo swoje już w życiu przespałam i przemilczałam. Ubiegły rok był w tej kwestii przełomowy. Skłamałabym, pisząc, że przestałam się bać rzucenia na głęboką wodę, ale na pewno trochę oswoiłam ten lęk. Już mnie tak nie paraliżuje, dzięki czemu w 2015r. przeżyłam sporo fajnych rzeczy. Wzięłam udział w warsztatach wokalnych. Byłam wolontariuszem podczas wrocławskiego festiwalu One Love. Nagrałam swoje pierwsze filmiki. W tym roku chcę pójść za ciosem i doświadczyć jeszcze więcej! 


  Twoje reakcje to jedyne, na co zawsze masz wpływ

Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. I choćbyśmy wszyscy razem stanęli na głowie, to i tak nic to nie zmieni. Dlatego zamiast się zadręczać, warto skupić się na minimalizowaniu wpływu negatywnych wydarzeń na nas i naszych Bliskich. Dlatego w Nowym Roku zamiast w nieskończoność pytać dlaczego, chcę karmić się dobrymi myślami i szukać rozwiązań. Wziąć odpowiedzialność za swoje życie, zacząć działać i już nigdy nie być obserwatorem swojego życia, tylko jego pełnoprawnym uczestnikiem. Hmmm, to chyba nazywa się dorosłość.


Jesteś swoim największym wrogiem i przyjacielem 

Najbardziej satysfakcjonująca rywalizacja to ta ze sobą samym. I tak naprawdę jest to jedyna rywalizacja, którą można określić mianem 100% fair. No bo czy fair jest, gdy wokalista z wieloletnim doświadczeniem porównuje się do osoby będącej na początku swojej muzycznej drogi, albo gdy biegacz krótkodystansowy zestawia swoje wyniki z  wynikami ultramaratończyka? Jedyną miarą sukcesów Pana/i X jest on(a) sam(a). Dlatego największym osiągnięciem każdego z nas jest bycie lepszym od siebie wczorajszego. Wiadomo, zawsze znajdzie się ktoś szybszy, bardziej utalentowany, lepiej wyrzeźbiony, bogatszy.  I co z tego? Przecież nie żyjemy po to, by z zapartym tchem obserwować czyjeś sukcesy, tylko po to, by osiągać swoje. I właśnie tego zamierzam się trzymać w 2016 roku. 
  

Koniecznie dajcie znać, jaki jest Wasz stosunek do postanowień noworocznych. Chcecie coś konkretnego zmienić/osiągnąć w 2016? :) 

 Follow my blog with Bloglovin