środa, 20 kwietnia 2016

Dlaczego NIE WARTO szukać motywacji w innych?


Większość z nas na początku swojej przygody z  aktywnością fizyczną bacznie przygląda się fit celebrytom - nie tylko tym, którzy dorobili się ciepłego fotela w telewizji śniadaniowej, ale również rzeszy instagramowiczów, którzy dzień w dzień zalewają nas morzem motywacji. No właśnie, motywacja jest tutaj kluczowa, zwłaszcza, że początki bywają ekstremalnie trudne. Dlatego zawzięcie szukamy inspiracji - osób, które wirtualnie poprowadzą nas za rączkę i pokażą, że naprawdę warto się spocić.

Z zapartym tchem śledzimy ich każdy trening, każdy posiłek oznaczony hasztagiem #czystamicha i mamy poczucie, że jesteśmy świadkami wielkich rzeczy. Z czasem inspiracja przeradza się w przynajmniej częściową imitację. Płatki owsiane czy kasza jaglana przestają smakować. Bliżej im do paszy dla konia niż smacznego śniadania. Co innego nasiona chia czy zielony jęczmień. To jest prawdziwe jedzenie! 

To samo dzieje się z domowym treningiem wykonanym w lekko przetartych legginsach. Ten nagle staje się nudny i nieefektywny, dlatego trzeba ogarnąć markowe dresy i czym prędzej podreptać na siłownię. Ale nie jakąś tam podrzędną, w naszym rodzinnym pipidówku. "Warsiawy" nam trzeba. Fruwających na bieżni metek i błysku fleszy naszego najnowszego iphone'a. No workout without fame czy jakoś tak.

Po czasie dostrzegamy realne zmiany. Drogi strój rzeczywiście robi robotę. Szczupło, szczuplej, najszczuplej. Ale zaraz, zaraz, to my miałyśmy być szczuplejsze, a nie nasz portfel. Hmmm...no nic. Spróbujmy podziałać dietą.

Śniadanie - pudding chia ze startą laską wanilii i odrobiną czarnuszki. Do tego biała herbata, ale tylko ta z ekologicznej plantacji - jakakolwiek inna ssie. Drugie śniadanie - wytrawna muffinka bez glutenu, bez nabiału, bez fruktozy. W gruncie rzeczy to...bez smaku :D. Obiad - stejk z dzika z dodatkiem komosy ryżowej. Podwieczorek - filet z uśmiechniętego rekina z dodatkiem czerwonego pieprzu. Kolacja - jajko przepiórcze. Kury są jakieś takie...démodé.

Zatem masz już te swoje szykowne dresy i niebanalne posiłki. Masz wszystko. Wszystko za wyjątkiem motywacji. I wiesz co Ci powiem? Możesz być chodzącą reklamą Adidasa i "superfoods", a i tak w Twoim życiu nic się nie zmieni. No może poza iskierką zazdrości w oczach koleżanek, których nie stać na te hajlajfowe stylówy i dziwne żarcie. Ty wciąż będziesz taka sama - ekstremalnie zakompleksiona i nieszczęśliwa.

I tak będzie zawsze, jeśli nie zrozumiesz, że praca nad swoim ciałem to przede wszystkim praca nad swoją głową. Nad swoimi myślami. Ta cała materialna otoczka okaże się gówno warta, jeżeli nie dasz sobie szansy. Jeżeli nie uwierzysz, że to od Ciebie zależy, czy będziesz silną kobietą czy taką, którą jest w stanie powalić nawet delikatny wietrzyk.

Dlatego zamiast inwestować pieniądze w te wszystkie cudawianki, zainwestuj czas w siebie. Znajdź wolną chwilę i wybierz choćby najbardziej lajtowy trening z youtube'a. Możliwe, że nawet on okaże się dla Ciebie nie do przejścia. To nic, że nie jesteś w stanie dać z siebie 100%. Dzisiaj dasz z siebie 50%, a jutro 60%. Za miesiąc lub dwa przekonasz się, że to, co jeszcze do niedawna było nie do przeskoczenia nie jest dla Ciebie żadnym wyzwaniem Wreszcie zobaczysz, jak płynna jest granica Twojej wytrzymałości.

Zdrowsze, silniejsze, smuklejsze ciało będzie tylko przyjemnym skutkiem ubocznym. Najważniejsze jest to, co wydarzy się w Twojej głowie. Byle problem nie będzie już w stanie wywołać w Tobie lawiny stresu. Z większą śmiałością zaczniesz walczyć o swoje. Nie dasz nikomu sobą pomiatać. Będziesz spokojniejsza, pewniejsza siebie. Będziesz po prostu szczęśliwsza. I właśnie tego życzę Ci z całego serducha.

Pamiętaj, że jesteś dzielna i bardzo, ale to bardzo mocno w Ciebie wierzę - tak samo jak w siebie samą :-).

PS. Koniecznie daj znać, czy zgadzasz się ze mną, że motywacji warto szukać w sobie, a  nie w innych. Odezwij się, nawet jeśli mamy całkowicie odmienne zdanie. Dyskusje są mega fajne i rozwijające :-). 

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Kiedy zaczyna się dorosłość?


Zastanawiałam się ostatnio, kiedy tak naprawdę zaczyna się dorosłość. Sprawa okazała się na tyle skomplikowana, że najpierw było mi łatwiej ustalić, czym dorosłość na pewno nie jest. Dopiero później  zaczęły mi przychodzić do głowy różne postawy i zachowania, które moim zdaniem świadczą o byciu dorosłym. Dlatego jeżeli interesuje Cię, jak zakończyła się moja burza mózgów i chcesz poznać odpowiedź na pytanie postawione w tytule, zapraszam Cię do lektury :). 

 _________________________________________________________________

Czym dorosłość NIE JEST?
 _________________________________________________________________

Dziś wiem, że dorosłość nie jest wtedy, kiedy nie wracasz do domu na noc. Ani wtedy, gdy wydajesz nieprzyzwoicie dużą sumę pieniędzy na Levisy, na które nigdy nie było stać Twoich rodziców. Dorosłość to nie jest też ten Twój pierwszy przypalony obiad ani rachunek opłacony nieco po czasie. Dorosłość to też niekoniecznie Twoja pierwsza praca, w której dzielnie udajesz przodownika pracy, a w międzyczasie ogarniasz fejsbuki, pudelki i inne ważne sprawy ;). 

 _________________________________________________________________

Kiedy zaczyna się dorosłość?
 _________________________________________________________________

Dorosłość jest wtedy, kiedy umiesz wybaczać. Ale tak serio, z ręką na sercu, a nie nożem za plecami ;-). Kiedy mówisz, że przeszłość to... przeszłość i nie babrasz się ciągłe w tym całym gównie wiecznych pretensji i żalu. Kiedy umiesz odpuścić sobie i innym.

Dorosłość jest wtedy, kiedy widzisz, że godzina spędzona z rodziną ma inną wartość niż ta spędzona w pracy. Kiedy ta wszechobecna pogoń za pieniądzem jest jedynie środkiem do celu, a nie celem samym w sobie. Kiedy zamiast iść do pracy w sobotę tylko po to, by zarobić na Louboutiny, których podeszwa zedrze się przy pierwszym spotkaniu z chodnikiem, wolisz spędzić dzień z ukochanym facetem w tych swoich żałosnych tenisówkach za dwie dychy.

Dorosłość jest wtedy, kiedy następuje naturalna zamiana ról - teraz to Ty pomagasz rodzicom odnaleźć się w tym zwariowanym świecie. Jesteś cierpliwym nauczycielem, który tłumaczy tą samą kwestię choćby i sto razy - dokładnie tak jak robili to oni, kiedy byłaś mała.

Dorosłość jest wtedy, kiedy przestajesz udawać. Kiedy Twoje każde wyjście z domu nie sprowadza się do wyboru idealnej maski. Kiedy masz w głębokim poważaniu, co pomyśli ciotka, widząc Cię 6-ty rok z rzędu z tym samym "nieudacznikiem" zarabiającym najniższą krajową, z tym, którego kochasz nad życie i którego nie zamieniłabyś na żadnego nadzianego snoba. Kiedy nie rzucasz się na szyję pseudokoleżance z pracy, która najchętniej rzuciłaby Cię rekinom na pożarcie. Kiedy dajesz sobie swobodę bycia sobą, bo po prostu lubisz to, kim jesteś naprawdę.

Dorosłość jest wtedy, kiedy nie pozwalasz się ranić. Kiedy przestajesz wierzyć, że bycie kulką nieszczęść jest Ci pisane. Kiedy bierzesz życie w swoje ręce. Kiedy zdajesz sobie sprawę z tego, że to od Ciebie zależy to, z kim, jak i gdzie żyjesz. Dorosłość jest wtedy, kiedy żyjesz świadomie.


Ty już wiesz, czym dla mnie jest dorosłość. A teraz ja chętnie poznam Twoją własną definicję.
Przebieram nóżkami w oczekiwaniu na Twój komentarz! :-)

piątek, 8 kwietnia 2016

5 rzeczy, które warto zrobić w kwietniu

Początek miesiąca ma w sobie coś magicznego. To taki mały Nowy Rok, który sprawia, że chce nam się więcej i lepiej. Dlatego pełna wiosennego zapału przychodzę do Was z listą 5 rzeczy, które moim zdaniem warto zrobić w kwietniu, by poczuć się lepiej - zarówno mentalnie jak i fizycznie. Mam nadzieję, że uda mi się Was zachęcić do wdrożenia zdrowych nawyków. Serdecznie zapraszam do lektury!

_________________________________________________________________

1. Pij więcej wody
 _________________________________________________________________


Powiedzmy sobie szczerze, zima nie sprzyja piciu wody. Nic dziwnego, niska temperatura sprawia, że ochoczo wlewamy w siebie hektolitry rozgrzewającej herbaty i kakao. Wtedy nawet przez myśl nam nie przejdzie, żeby przed wyjściem do szkoły czy pracy zabrać ze sobą butelkę wody. Nagle przychodzi wiosna, a my ze zdziwieniem spoglądamy w lustro. Nasza przesuszona skóra z powodzeniem mogłaby posłużyć starożytnym ludom za pergamin. Do tego dochodzi to niekończące się uczucie zmęczenia i bóle głowy. Na (nie)szczęście mamy na to sposób. Energetyk w ramach brunchu i dwie kapsułki ibupromu do kolacji załatwią sprawę, przynajmniej na chwilę. Ze skórą też damy sobie radę. Jedna wizyta w drogerii po ten nawilżająco-naprawczo-matująco-rozświetlająco-odżywczo-liftingujący krem z reklamy tv emitowanej częściej niż niskie ceny Eweliny Lisowskiej i od razu człowiek czuje, że zrobił dla siebie coś dobrego ;). Zanim jednak sięgniemy po te wszystkie tabsy, energy drinki i kremy, które sprawią, że nasza skóra zawstydzi filtry z Photoshopa, sięgnijmy po proste, tanie i naturalne rozwiązanie - wodę, która dostarczana organizmowi w odpowiedniej ilości poprawi nie tylko kondycję skóry, ale również nasze samopoczucie :).

PS. Melduję, że od tygodnia piję min. 1,5 litra wody (:

 _________________________________________________________________

2. Wyciągnij rower z piwnicy
 _________________________________________________________________


Nie każdy musi być urodzonym biegaczem czy typowym dzikiem z siłowni, ale chyba nie ma na świecie osoby, która by nie lubiła jeździć rowerem :). Jazda na rowerze to, moim zdaniem, idealny przykład łączenia przyjemnego z pożytecznym. Bo chyba się ze mną zgodzicie, że to nie tylko spalone kalorie i lepsza kondycja, ale również masa przygód i cudownych, przypadkowo odkrytych miejsc :). Dlatego teraz wszyscy grzecznie schodzimy do piwnicy, odkurzamy rowery, pompujemy opony, smarujemy łańcuchy i...w drogę!

PS. Bez względu na porę roku, pamiętajcie o światłach i kamizelce odblaskowej. Z góry dziękuję w imieniu wszystkich kierowców.
 
_________________________________________________________________

3. Kup sobie kwiaty
 _________________________________________________________________


Wiosna to czas najpiękniejszych kwiatów. Tulipany, narcyzy i hiacynty kuszą dosłownie na każdym rogu, a ja nie widzę powodu, dla którego miałybyśmy się tej pokusie oprzeć :). Zwłaszcza, że nie znam lepszego sposobu na ożywienie wnętrza i natychmiastową poprawę humoru :). Dlatego, Dziewczyny, zamiast po pączala, lecimy po tulipana! :D

_________________________________________________________________

4. Wstawaj wcześniej
 _________________________________________________________________


Trudno jest być rannym ptaszkiem, kiedy każdy kolejny poranek wita nas chłodem i szarugą za oknem. Na szczęście obecnie dni są odczuwalnie dłuższe, a słońce coraz śmielej zagląda do nas rano przez okno. Dlatego koniec wymówek, Śpiochy! (mówię również o sobie ;-) Nastawiamy budziki o 15/30/45/60 minut wcześniej i poświęcamy ten dodatkowy czas na przyjemności ♥ - spokojnie zjedzone śniadanie, dłuższy spacer z psem czy ćwiczenia, na które dziwnym trafem zawsze brakuje nam doby ;-). Wchodzicie w to?
 _________________________________________________________________

5. Bądź swoim najlepszym przyjacielem 
 _________________________________________________________________


Bez względu na porę roku, bądźmy dla siebie czymś więcej niż tylko krytycznym głosem rozliczającym nas z każdej słabości i niepowodzenia. Pielęgnujmy w sobie marzenia i wcielajmy je w życie. Nieważne, co podpowiada rozsądek i rzesza samozwańczych mędrców. Doceniajmy  każde swoje staranie, każdy krok, który wykonaliśmy w kierunku lepszego życia. Po prostu bądźmy dla siebie dobrzy i wytrwali w pogoni za marzeniami :).

Mam nadzieję, że moje 5 pomysłów na to, co warto zrobić w kwietniu przypadło Wam do gustu. Co byście dopisali do tej listy?