Kilogram kompromisu poproszę

Autorka: 20:32 ,

Cześć :),
melduję, że żyję, jestem i mam się świet...nienajgorzej ;). Od kilku tygodni jestem przygnieciona pracą, która, póki co, zamiast dawać satysfakcję, daje mi po ryju. Zaciskam więc zęby, usilnie próbując na nią nie bluźnić, co, wbrew pozorom, nie jest łatwym zadaniem. Na szczęście mam wokół siebie ludzi, którzy stają na głowie, by umilić mi tą gehennę. Jednym z nich jest TŻ i to właśnie Jemu dedykuję dzisiejszy wpis ♥.

Związek to niekiedy nieustanne przeciąganie liny. Ja ciągnę w jedną, a Ty w drugą stronę. Efekt tej szamotaniny jest taki, że oboje mamy poranione dłonie. To może by tak podejść do tematu z innej strony? Zamiast się szarpać i obrzucać kontrargumentami, staniemy po tej samej stronie i ustalimy nowy splot. Taki, który satysfakcjonuje i Ciebie i mnie. Tak zwany kompromis, którego się tak bardzo boimy. No bo jak to, chcesz pozbawić mnie autonomii, a ja Ciebie wolności? Pewnie znowu chcesz, żeby Twoje było na wierzchu?

Nie, nic z tych rzeczy. Przecież udany związek to nasz wspólny cel. Nie ma w nim miejsca na ja, bo to nasze wspólne podwórko. Gdy oboje to zrozumiemy, to połowiczny sukces mamy w garści. Druga połowa to nasza wspólna praca. Przecież kury nie nakarmią się same, a podjazd do domu nie odśnieży. Ustalmy więc, że w tym tygodniu to ja zajmę się kurami, a Ty podjazdem. Albo na odwrót. A może jeszcze inaczej - zrobimy to wszystko razem. W końcu wspólne obowiązki to całkiem przyjemna praca. A przecież wiesz, że lubię łączyć przyjemne z pożytecznym. Zatem chętnie nawiążę z Tobą długofalową współpracę ♥. Zanim jednak dobijemy targu, musimy sobie jedno obiecać. Nigdy nie pozwolimy na to, żeby osoby trzecie wtargnęły do naszego domu ze swoimi brudnymi buciorami. Wszystkie "dobre rady" mówiące, jak mamy razem żyć wyrzucimy przez okno wraz z poradnikami z cyklu: Na pierwszej randce zaserwuj mu zimne parówki, jeśli chcesz żeby na piętnastej piał z zachwytu nad Twoim przypalonym kurczakiem oraz Nie odzywaj się do niej przez najbliższe trzy dni. No chyba nie chcesz pokazać jej, że Ci zależy?!  Ku zdziwieniu gapiów będziemy opuszczać rolety i przycinać paluchy tych, którzy chcieliby nas ograbić z bliskości. Dzięki temu między mną a Tobą będzie przepływać energia. Czysta, szczera i bez najmniejszych zakłóceń (:

Dzisiejszy wpis to nie tylko kartka z pamiętnika czy "wirtualny list." To również apel do Was wszystkich o to żebyście zechcieli poznać smak kompromisu, który pomaga wartościowym relacjom wzrastać i nie bawili się w emocjonalny ekshibicjonizm w sytuacjach kryzysowych. Dobre rady mają to do siebie, że są dobre, gdy się ich nie słucha (:

ZOBACZ TAKŻE

6 komentarze

  1. praca nad zwiazkiem jest mordega ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ta "mordęga" przynosi wiele dobrego :). Nie bądźmy leniuszkami! :)

      Usuń
  2. bardzo mądry wpis
    Zachęcam do dzielenia się swoimi linkami w nowym serwisie http://www.bloglov.es/

    OdpowiedzUsuń
  3. Związek to trudna sztuka, codziennie uczysz się czegoś o sobie i swoim partnerze. Mimo, że czasem potrafi dokopać, to warto próbować iść na kompromis:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, żeby dwie strony zrozumiały, że związek to nie zapasy - tutaj się gra drużynowo :). A jak wiadomo, w kupie siła :-).

      Usuń
  4. Pracując nad udanym związkiem, pełnym zrozumienia, kompromisu, trzeba się trochę namęczyć. Ale warto! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!:-)