Pasjo, gdzie jesteś?

Autorka: 13:03 , , , , ,

  • Jeżeli choć raz zwątpiłaś w sens tego, czym zajmujesz się zawodowo
  • jeżeli stanęłaś przed ważnym wyborem i nie wiedziałaś, w którą stronę iść
  • jeżeli tak jak ja jesteś niepoprawną marzycielką i czasem brakuje Ci odwagi 
to ten tekst jest wprost stworzony dla Ciebie. To taka moja wirtualna piona dla wszystkich tych, których natłok myśli i marzeń czasem przygniata, dla tych, którzy wciąż wierzą, że to, jak wygląda nasze życie zależy od nas samych :-). To co, lecimy!

Tak się zastanawiam, czy nadejdzie kiedyś w moim życiu moment, kiedy powiem sobie: Kurczę, jestem w tym miejscu, w którym naprawdę chcę być. Robię to, co daje mi ogromną satysfakcję. A tymczasem u mnie jak zwykle wielkie znaki zapytania. Plączę się jak pająk w gęstej pajęczynie swoich myśli, robiąc  rzeczy, co do których nie jestem przekonana i którym nie wiem, czy podołam, a właściwie powinnam napisać: rzeczy, którym nie wiem, czy chcę podołać.
Z jednej strony z utęsknieniem upatruję wakacji, które, mam nadzieję, zamkną na dobre pewien etap w moim życiu, a z drugiej strony trochę boję się tej wolności, która wyrzuci mnie na otwarte morze pełne życiowych wyborów i idących za nimi konsekwencji. Nie wiem, kim chcę być. A właściwie wiem to zbyt dobrze. Chcę być x, y i jeszcze z. No właśnie, jak długo można żyć w szpagacie? Miotać się między kilkoma zainteresowaniami?

Od wielu lat chodzi za mną stwierdzenie, że jak się jest do wszystkiego, to w gruncie rzeczy jest się do niczego. Oczywiście to nic to wielka hiperbola, ale jest w niej ziarnko prawdy. Zupełnie inną jakość można osiągnąć, skupiając swoją całą energię i poświęcając swój cały czas jednej rzeczy niż wtedy, gdy rozmieniamy się na drobne. Znacie jakiegoś dobrze śpiewającego hydraulika, który w wolnym czasie dorabia, rozliczając znajomym PIT-y? Bo ja nie :D. I właśnie o to mi chodzi - nie umiem się określić.


Nie umiem albo nie chcę. Bo dokonać wyboru - to jedno, a być gotowym na cały wachlarz konsekwencji z niego wynikających - to drugie. Wydaje mi się, że w głębi duszy jestem wolnym ptakiem, dla którego podporządkowanie się komuś to nic innego jak zamknięcie się w ciasnej klatce. Niby jest gdzie mieszkać, ale jednak coś uwiera i jakoś tak niewygodnie...na duszy.  I dlatego średnio widzę się w typowej nine-to-five job. Bliżej mi do bycia swoim własnym szefem, który pracuje na swoje nazwisko i nie bawi się w bycie jedną z tysiąca mrówek zapieprzających na czyjś sukces- sukces, którego bez wątpienia jest częścią, a z którego nigdy nie spije tej słynnej śmietanki ;).

Z drugiej jednak strony bycie swoim szefem to nie synonim niekończącego się pasma sukcesów, lecz suma sukcesów i  porażek. I o ile sukces smakuje wybornie, tak porażka dość cierpka jest. I nikt jej za nas nie wyliże. W końcu jesteśmy "sami sobie sterem, żeglarzem i okrętem". Dlatego zarówno sukces jak i porażkę pijemy sami do dna. I to wyłącznie od nas zależy, jak długo będzie męczył nas kac - kac po sukcesie, który wprawi nas w lepszy stan niż tabletka ecstasy i który być może na jakiś czas powstrzyma nas od działania - w myśl "odniosłam sukces, mogę zatem przestać się starać" i kac po porażce, która potrafi upodlić bardziej niż 0,7 wypite samotnie przed lustrem. 

Mimo wszystko, myślę, że warto choć raz spróbować, jak smakuje zawodowa samodzielność i niezależność. Nie jest to przecież one-way ticket, który nie daje nam możliwość powrotu do tego, co bezpieczne, znane (i być może mniej satysfakcjonujące). Ba, powiem więcej, w przypadku zmiany decyzji wcale nie trzeba wracać z punktu B do A. Jest przecież jeszcze C, D, E i cała reszta alfabetu, który oferuje całe spektrum rozwiązań, nowych dróg. Jedynym ograniczeniem jest nasza wyobraźnia i, co ważniejsze, nasza wytrwałość w dążeniu do celu. To co, zakasamy rękawy i bierzemy się do pracy? :-)
PS. Wbrew pozorom ten tekst to nie żadne smutne kluchy mówiące o braku pasji, odwagi czy motywacji. Bliżej mu do podróży wgłąb siebie, która prowadzi do większej samoświadomości. A jak wiadomo, im większa samoświadomość, tym lepsze wybory w każdym aspekcie życia. I właśnie tego nam wszystkim życzę :-).

PS1. Mam nadzieję, że mój hipopotam, pardon, pasjopotam daje radę? ;-)

Ściskam! 

ZOBACZ TAKŻE

12 komentarze

  1. Ten Hiipopotam znaczy ten no Pajopotam jest słodki! ;) jak cały słoik nutelli :D nie nie nie nie jem słodyczy żadnej nutelli :D Jest słodki i już ;) Zawsze podziwiałam ludzi, którzy od początku wiedzieli będę tym i koniec nie ma innej opcji. Ja jestem zdecydowanie z tych, którzy interesują się zbyt wieloma rzeczami i przez to tak jak mówisz w niczym nie jestem super dobra. Gdzieś już się nauczyłam z tym żyć i funkcjonować. A żeby było śmiesznie postanowiłam sobie jeszcze, że zacznę w życiu robić coś o czym nigdy nawet nie pomyślałam! :D A że zawsze byłam umysłem humanistycznym to uderzę w nauki ścisłe! ;) Może jak zrobię na przekór to odnajdę pasję :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :-) Chcesz mi powiedzieć, że gdyby pod Twoimi drzwiami przypadkowo znalazł się karton pełen wielgaśnych słoików nutelli, odesłałabyś go do nadawcy? :D Impossibru! :DDD Zobacz, nawet pasjopotam jest w kolorze nutelli - przypadek? nie sądzę! :D haha :D No ja też niestety należę do grupy "wiecznie miotających się" i tak się zastanawiam, czy tak po prostu ma być, czy może jednak trzeba szukać do skutku tej jednej rzeczy, której oddamy się bez pamięci ;). Kurczę, powiem Ci, że w mojej głowie czasem pojawia się dokładnie taka sama myśl jak Twoja - heloł, Humanistko, spróbuj czegoś innego! Ale w sumie nie wiem, co mi podsuwa tą myśl - ciekawość, rozsądek, finansowa pokusa? Hmmm. Masz w planach nowy kierunek studiów/jakiś kurs? Czuję się mega zaintrygowana! :DDD

      Usuń
  2. Przepraszam, czy ten pasjopotam jest zajęty?:D Bo szukam partnera do życia :D
    Przebijam Ci wirtualną piątkę za ten tekst! ;)

    p.s. za rzadko piszesz! ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy, jak na tą kwestię spojrzymy :D. Z jednej strony pasjopotamy mają to do siebie, że są wiecznie zajęte :D. Chodzą od drzwi do drzwi takich niezdecydowanych babeczek jak ja i sugerują im różne rozwiązania :D. To bardzo czasochłonne zajęcie ;). A z drugiej strony pasjopotamy to duże chłopaki z duuużymi serduchami, więc...śmiało podbijaj! ♥ Piona od największego socjodresa z łódzkiej dzielni? :> Czuję się zaszczycona! :D

      PS. Wiem, dupa wołowa ze mnie :< ;p. Woła robią ze mnie dwie kwestie:
      - problemy natury technicznej (moje wiejskie internety, które działają z prędkością żółwia Franklina i psujący się sprzęt, który od jakiegoś czasu regularnie odcina mnie od internetów - zostaje zawsze telefon, ale powiedzmy sobie szczerze, to nie jest dobre narzędzie do tworzenia tekstów ;p)
      - bycie uciekinierem ;-) Pojawiają się problemy (osobiste/zawodowe), a ja jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znikam z sieci. Muszę, a właściwie nie muszę, tylko chcę się tego oduczyć. Może Twój komentarz mnie wreszcie porządnie zawstydzi i wezmę się za siebie! :D Powtarzaj mi to częściej! :-)

      Usuń
  3. hahahaha! położyłam się ze śmiechu i leżę :D "największy socjodres z łódzkiej dzielni" nikt mnie nigdy tak wspaniale nie podsumował :D Normalnie zaraz ten tekst trafi na mojego funpage…tylko Ci odpiszę ;)
    Po pierwsze powiedz mi w końcu skąd jesteś, bo do jasnej cholery wiem tylko tyle, że masz blisko do Łodzi:P
    Po drugie w takiej sytuacji proszę mi dać namiary na tego hipcia i tak między nami koleżankami, mogłabyś mi powiedzieć cóż on preferuje w kobietach :D

    P.S. Za rzadko piszesz!! Będę powtarzać ile się da :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D Rozumiem, że było warto czekać tyle lat na moje podsumowanie? :D

      Po pierwsze to Skierniewice i ich wiejskie okolice :D - kurde, z takimi rymami chyba powinnam zostać tekściarką jakiegoś boysbandu ;p.
      Po drugie to przekazuję wiadomość od hipcia "kto mnie szuka, ten mnie znajdzie tam, gdzie czuć palącą się ganję" :D A tak między nami friendsikami, kobieta powinna być jego lepszym odzwierciedleniem ;-). Pełne kształty - fałdka na brzuchu to stanowczko za mało (!), ten błysk w oku i wspólne zainteresowania, tj. taka, która lubi dobrze zjeść :-).

      PS. Zatem powtarzam sobie w myślach: Za rzadko, robię to za rzadko, za rzadko to robię! :D Boże, prawie jakbym gadała o kupie hahaha :D. Przepraszam za ten śmierdzący suchar! :DD Nie mogłam się powstrzymać :D.

      Usuń
  4. Ja myślę, że to powiedzenie "jestem od wszystkiego, jestem do niczego" jest wielce przesadzone :) Owszem, trzeba skupić się na jednej rzeczy, ale dlaczego zaraz rezygnować ze wszystkiego? Niektórzy niestety przyjmują skrajną postawę i właśnie w ten sposób się zachowują. Ja wiem, że trzeba podjąć jakieś decyzje, ale trzeba mieć też jakąś odskocznię w życiu np. w postaci hobby, które nie musi być wcale powiązane z naszą pracą zawodową. Ja ukończyłam właśnie kierunek związany z literaturą i pracuję w szkole, ale dodatkowo zajmuję się w wolnych chwilach grafiką komputerową, czyli czymś zupełnie odmiennym. Chyba bym zwariowała, jakbym miała tylko i wyłącznie skupić się na pracy. Lubię ją, ale bez przesady, nie musi być sensem mojego życia. Tak samo czasem potrzebuję odskoczni od grafiki - wtedy mam też muzykę i instrumenty, na których gram. Warto szukać sobie głównego celu, ale nie powinniśmy rezygnować z robienia rzeczy, które dodatkowo lubimy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :-), nie wiem, jakim cudem przegapiłam Twój komentarz. Przepraszam! :) Tak jak napisałam, to bycie "do niczego" to oczywiście hiperbola ;). Marzy mi się, żeby moja praca była jednocześnie moim hobby (zawodowo czuję się jeszcze nieokreślona) ;-), ale jak to zrobić skoro ma się wiele zainteresowań? :D Trzeba coś wybrać i właśnie o tych problemach z dokonaniem wyboru piszę ;). Nie wiem, jak Ty to robisz, że zajmujesz się czymś, co nie jest związane z Twoją pracą/wykształceniem, a jednak robisz to naprawdę dobrze :-). No żyć - nie umierać! :D Jestem pełna podziwu! :)

      Usuń
  5. Chyba każdy marzy o tym by robić w życiu, to co się lubi, co daje satysfakcję. Ale w życiu różnie bywa. Zarówno w wyborze szkoły, pracy a nawet partnera. I czasami za długo człowiek babrze się i męczy w jakimś życiowym bagnie. Jeśli jest tylko taka możliwość należy próbować, dążyć do celu, rozwijać się, wypłynąć na głęboką wodę. Nawet jeśli często nam nie wychodzi, a inni podsumowują nas i wpychają w dołek. To tyle, miłego dnia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt za nas nie przeżyje życia, więc nie możemy pozwolić osobom trzecim, by blokowały nas przed działaniem. Ja powoli uczę się żyć po swojemu :). O Tobie nawet nie wspominam, bo jesteś idealnym przykładem osoby, która odważyła się zawalczyć o swoje marzenia(mówię o biznesie :)), choć pewnie pojawiły się jakieś głosy: "Kobieto, oszalałaś?" :D. Miłego dnia :*.

      Usuń
  6. Ja zaś jestem człowiekiem, który nie pasjonuje się w sumie niczym. Tym trudniejsze będzie dla mnie wybranie zawodu w przyszłości, ale kto wie... jeszcze mam czas, może jeszcze coś zawróci mi w głowie. :)
    Dawno mnie u Ciebie nie było, świetnie piszesz. A Pasjopotam jest przeuroczy. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego próbuj wszystkiego, nawet rzeczy, które wydają Ci się totalnie od czapy :). Im więcej doświadczysz, tym lepiej poznasz siebie i z czasem odkryjesz swoje ciągotki :D.

      W takim razie bardzo cieszę się, że wróciłaś :-). Dziękuję Ci bardzo, bardzo! :) Też tak myślę, niezły z niego przystojniak ;p. Pozdrawiam (:

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz!:-)