Jak zmotywować się do ćwiczeń jesienią i zimą?
Wrześniowy Runmageddon Rekrut (6km, 30 przeszkód) z moją ekipą :)
Jesień może oznaczać tylko jedno - paradowanie w skąpym bikini mamy już za sobą. Uff. Wreszcie można poluzować szelki, nie spinać się z dietą i odpuścić siłownię. Przez kolejne kilka miesięcy nikt nie będzie wytykał nam cellulitu i pokaźnej oponki na brzuchu. Grube swetry i kurtki przykryją wszystko - włącznie z potrzebą dbania o siebie i swoje zdrowie.
Jak zmotywować się do ćwiczeń jesienią i zimą?
W tym całym szale na bycie fit priorytetem powinno być zdrowie i bardzo dobre samopoczucie. Nie nogi-karabiny. Nie krata na brzuchu. Nie ładnie zarysowane plecy. Tylko zdrowie. Cała reszta to przyjemne efekty uboczne, które jeszcze bardziej nakręcają do działania. Chyba każda z nas zna przynajmniej jedną atrakcyjną, szczupłą dziewczynę, która nie jest ani zdrowa ani tym bardziej szczęśliwa, prawda? No właśnie, ładna sylwetka nie załatwi sprawy. Nie sprawi, że będziemy dla siebie lepsze. Nie zmotywuje nas do dalszego rozwoju na różnych płaszczyznach życia. Na rozwój i bycie szczęśliwą trzeba mieć po prostu siłę - zarówno tę fizyczną jak i psychiczną. A dbałość o siebie powinna wynikać z troski o samą siebie, a nie bycia surowym sędzią albo swoim własnym wrogiem.
A gdyby tak zmienić priorytety?
I właśnie dlatego zachęcam nas (siebie również!) do aktywności fizycznej bez względu na to, co widzimy za oknem. Słońce, deszcz, śnieg niech nie będą wyznacznikiem naszego zaangażowania. Każda z nas zasługuje na dobre samopoczucie zarówno przy plus jak i minus 20 stopniach. Wiem, że w tym drugim przypadku dużo trudniej znaleźć motywację. W końcu nic tak nie motywuje jak wizja zbliżającego się wielkimi krokami urlopu czy zbyt ciasna weselna sukienka. Ale jeśli przewartościujemy w swojej głowie priorytety i zdrowie stanie się naszym numerem #1, to wszystko stanie się dużo prostsze. Każdy wybór, każda życiowa decyzja będzie poprzedzona pytaniem: Czy to służy mojemu zdrowiu i lepszemu samopoczuciu? Jeżeli tak, wchodzę w to. Jeżeli nie, biorę nogi za pas i tyle mnie widzieli ;).
Spokojnie!
Poza tym jesień i zima są naprawdę spoko z trzech względów. Przede wszystkim dają nam możliwość działania w swoim tempie, na spokojnie. Już nie wpisujemy w wyszukiwarkę desperackich haseł typu:
- Jak zgubić 10 kg w miesiąc? - Najprościej kupić worek ziemniaków i zostawić go przy kasie. Jeśli trzeba zgubić więcej, czynność należy powtórzyć ;).
- Czy pokocha mnie taką grubą? - A czy Ty pokochasz go takiego nieidealnego?
- Kostiumy kąpielowe dla wielorybów - Angażujesz się w działania Green Peace czy o co chodzi?
Robimy swoje, nie widząc na horyzoncie deadline'u, który już za chwilę zweryfikuje, czy to, co tak dzielnie dźwigamy na swoich serdelkach zasługuje na miano "beach body" (Beach body? Bitch please!) Działając bez presji czasu, działamy mądrze. Nie łapiemy się drakońskich diet czy aktywności, które zdecydowanie przerastają obecne możliwości naszego ciała. Krótko mówiąc, po prostu nie wariujemy i nie robimy sobie krzywdy.
Do celu!
Druga kwestia to efekty. Chodź jest to bardzo indywidualna kwestia, to oczywistym jest, że dużo więcej możemy osiągnąć w przeciągu 10 miesięcy niż w niespełna dwa. Dlatego jeśli wciąż upieracie się przy tym, że to głównie wizja lata napędza Was do działania, pomyślcie, że już teraz - w te szare, deszczowe dni pracujecie na te letnie, spędzone w swoich wymarzonych miejscach. Zwłaszcza w takich momentach szkoda tracić czas i energię na wieczne niezadowolenie z siebie. Wtedy bardzo łatwo przegapić lub zrezygnować z pięknych wakacyjnych wspomnień. Dlatego jeśli byle fałdka na brzuchu jest w stanie powstrzymać Was przed kąpielą w oceanie, to... marsz na siłownię/na dwór! Spacerowanie szybkim tempem, bieganie, ćwiczenia w domowym zaciszu lub na siłowni, joga, pływanie - to wszystko przybliża Was do wakacji, podczas których będziecie martwić się jedynie tym, czy Wasze ulubione szorty zmieszczą się do bagażu podręcznego, a nie czy w ogóle odważycie się je na siebie założyć (sic!).
To się opłaca
Poza tym jesienno-zimowy okres ma jeszcze jedną zaletę. Przychodzi październik, a wraz z nim pustoszeją siłownie i leśne ścieżki. Wtedy dużo łatwiej wyjść z domu i nad sobą popracować, zwłaszcza jeśli wizja gapiących się na Was ludzi (to tylko schiza ;), dotychczas powstrzymywała Was przed działaniem. Co więcej, dbając o swoje interesy, siłownie i kluby fitness oferują atrakcyjne karnety i świąteczne vouchery w korzystnych cenach. To idealna okazja, żeby spróbować czegoś nowego!
Mam ogromną nadzieję, że każdy, kto zapyta wujka Google: "Jak zmotywować się do ćwiczeń jesienią i zimą?", znajdzie odpowiedź w postaci mojego tekstu i podniesie tyłeczek z kanapy :).
Trzymajcie się ciepło i... zdrowo!
3 komentarze
Dzielna Ty! :) nie wyobrażam sobie życia bez sportu! <3
OdpowiedzUsuńZe względu na niepełnosprawność ćwiczyć nie mogę, ale przez cały rok chodzę na spacery z psem :)
OdpowiedzUsuńhttp://przystanek-klodzko.pl/
Zupełnie się zgadzam z tym, że to własne dobre samopoczucie powinno być tu priorytetem, a nie pożądana ilość centymetrów w biodrach. Z mojego doświadczenie mogę powiedzieć, że każdy sposób na motywację jest dobry, o ile jest skuteczny:) Ja się zaopatrzyłam w dobry sportowy zegarek i muszę powiedzieć, że bardzo mi to pomogło. Tu się można rozejrzeć: http://www.zegarkowy.pl/category/casio-classic-damskie Odpowiednio dobranym sprzętem można zmierzyć rezultaty jeszcze zanim jest to odczuwalne w biodrach:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za każdy komentarz!:-)