R-o-sole mio
Pamięć bywa zawodna, między innymi ze względu na swoją wybiórczość. Dlaczego jednak są takie rzeczy, o których pamiętamy bez względu na wiek, stopień zmęczenia, czy inne istotne czynniki? Osobiście jestem zdania, że im więcej zmysłów jest zaangażowanych w trakcie danego doświadczenia, tym większe prawdopodobieństwo, że to odczucie zagości na półce zwanej pamięcią długotrwałą. Przez dwadzieścia dwa lata zgromadziłam trochę tych obrazów w swojej głowie. Jednym z nich jest: aromatyczny, pożywny, a jednocześnie lekki w przeciwieństwie do drugich dań - o czym mowa? O rosole, rzecz jasna! Odkąd pamiętam w moim domu robi się rosół wyłącznie na mięsie drobiowym z obowiązkowymi dodatkami postaci przypalonej na palniku cebulki i kilku marchewek. Co dom, to inny zwyczaj, ale magiczne właściwości rosołu pozostają te same. Nic tak dobrze nie rozgrzewa (no może za wyjątkiem setki;) i nie dodaje krzepy jak rosół, dlatego odciążając Mamę w kuchennych obowiązkach, staram się o nim pamiętać i przynajmniej raz na jakiś czas uraczyć nim Domowników.
Wieczory coraz chłodniejsze, to i chrapka na gorące, mocno doprawione dania jakby większa.
Czy tylko dla mnie rosół jest smakiem dzieciństwa?:)
Ściskam :).
N.
7 komentarze
Zrobić dobry rosół nie jest tak łatwo.
OdpowiedzUsuńW przypadku rosołu cierpliwość jest bardzo wskazana :).
UsuńUwielbiam rosół! Chociaż najlepszy zawsze u babci, ona potrafi inaczej, smaczniej :D
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, że mamina i babcina kuchnia jest zaczarowana :-).
UsuńUwielbiam rosół... mojej siostry :D
OdpowiedzUsuńHahaha! :D Cudzy wysiłek lepiej smakuje :D.
Usuńu mnie przepis na rosół jest identyczny, cebula nadaje złocisty kolor i aromat chyba, po za tym ta zupa ma podobno lecznicze właściwości.
OdpowiedzUsuńDziękuję za każdy komentarz!:-)