Mental slavery

Autorka: 13:14 , , , , ,




Rozmawiając o przyczynach kompleksów, można by pokusić się o stwierdzenie, że jest ich tyle, ile ludzi borykających się z nimi. Szukając głównego winowajcy naszego skopanego poczucia własnej wartości, należałoby z krecim zapałem dokładnie przekopać przede wszystkim nasz background, czyli nasze dotychczasowe relacje z rodzicami, mniej lub bardziej udane związki, komentarze osób trzecich na temat naszej fizyczności, brak aprobaty w oczach autorytetów (rodziców, znajomych, nauczycieli), wpajane nam od małego wartości (nadmierna skromność, negacja własnych osiągnięć, wysoka samokrytyka). W tym całym poszukiwaniu nie chodzi o znalezienie winnego (eks-narzeczony, siostra, kumpela z liceum) i postawienie go pod pręgierzem, ale o znalezienie tego trującego wspomnienia i danie mu po ryju –raz, a konkretnie, tak by raz na zawsze odechciało mu się zatruwać naszą teraźniejszość i (co gorsza) przyszłość.

To wytworne walenie po ryju to nic innego jak uświadomienie sobie, że nie musisz być gąbką bezmyślnie chłonącą czyjeś przekonania, osądy. A tym bardziej sam nie powinieneś zmuszać się do trwania w wyniszczających relacjach ze względu na przyzwyczajenia, złudne poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji ani mylne przekonania z cyklu „nikt inny mnie nie zechce”.  Zrozum raz na zawsze, że będziesz tym cholernym ogrem dopóty dopóki pozwolisz mieszać się z błotem.

Ale trzeba pamiętać, że nie tylko relacje z innymi skutkują zaburzonym poczuciem własnej wartości. Spójrzmy chociażby na media. Tak, znowu te p*****one media, które robią z naszych mózgów kupę w rozmiarze 0. No bo przecież ta innym rozmiarze jest niedopuszczalna. Zdarza Ci się robić taką w rozmiarze large albo extralarge? Sorry, Dude. Masz przekichane. Więc albo się od razu pochlastaj albo najpierw skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Któryś z tych miłych panów z telewizji z pięknymi licówkami i zmyślonym imieniem na pewno poleci Ci coś, co wywoła jakże pożądane w dzisiejszym świecie mentalne zaparcia. Mentalne zaparcia sprawiają, że nie myślisz samodzielnie, łapczywie spijasz z ust pani rozpalającej konara ;-), że masz problem jeśli Twój sterczący penis nie rozrywa Ci spodni 24h/dobę (gdyby ktoś nie wiedział, o czym mówię, odsyłam do poniższej reklamy :D).


 A jeżeli nosisz spodnie w rozmiarze 38, to chyba czas najwyższy przesiąść się na fitbrokułową w proszku. Nie daj Boże, żeby któraś z Was, Drogie Panie, miała biust, którego nie da rady zarzucić na plecy. Wtedy zostaje tylko biustonosz-zbroja, który utrzyma w miejscu nawet fałdkę z brzucha, którą dzień w dzień cierpliwie zgarniamy do cyckonosza, co by poczuć się "pełniej".

Drodzy Czytelnicy, na koniec mała spowiedź z mojej strony. Zdarza mi się, że nie mieszczę się w spodnie w rozmiarze 40. Taka jestem large! A noszone przeze mnie rajstopy są w jednym z największych rozmiarów – 4. Żeby było jeszcze zabawniej, noszę buty w rozmiarze 41. A mimo wszystko jestem większa duchem aniżeli ciałem :).

W ramach uzupełnienia dzisiejszych przemyśleń, odsyłam do nieodrobionej przez większość z Was zaległej pracy domowej: 100 rzeczy, za które kocham swoje ciało.


PS. A jeansy zakładam tak (; :

 

Ściskam :),
N. 

ZOBACZ TAKŻE

3 komentarze

  1. sama miałam kiedyś mnóstwo kompleksów, teraz wiem, że tak naprawdę mój nos nie zasłania twarzy, a kształt dłoni mam całkiem normalny, nadal trochę ubolewam na wielkością swoich stóp, ale nie jest źle :D a ostatni film boski, jakbym widziała siebie w przymierzalni, kiedy ubzdurałam sobie, że zmieszczę się w 34 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duże stopy = większa powierzchnia do pieszczenia XD :D. Hahaha :D, przymierzalnia przymierzalnią, ja, co gorsza, mam takie spodnie w domu :-DDD.

      Usuń
  2. Heheheh mimo, iż niestety chudzina ze mnie ( zawsze chciałam być grubsza ) to też tak czasami ubieram spodnie bo lubię tzw. rurki :) Niestety należę do osób z mega kompleksami.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!:-)