Domino effect
Słyszeliście o efekcie domino?
Podejrzewam, że większość z Was z małą pomocą intuicji jest w stanie rozgryźć
to pojęcie. Wystarczy przypomnieć sobie grę o tej samej nazwie, która w dużym uproszczeniu
polega na precyzyjnym ułożeniu ciągu kostek. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że wystarczy drgnięcie dłoni i jeden przewrócony element układanki pociąga za sobą
lawinę kolejnych. A nasz wysiłek, czas poświęcony tworzeniu misternej
konstrukcji biorą w łeb. Myśleliście
kiedyś o efekcie domina w kontekście postanowień, kiedy jedna, nawet mała
zmiana pociąga za sobą kolejne?
Niech za przykład posłuży nam chudnięcie.
Mówię więc sobie: Będę się zdrowo odżywiać i dzięki temu schudnę. Ale zaraz
okazuje się, że to moje zdrowe odżywianie nie sprowadza się tylko do spożywania
odpowiednio skomponowanych posiłków. Najpierw muszę obmyślić odpowiedni jadłospis, zrobić listę zakupów,
skonfrontować ją z domowym budżetem, udać się na zakupy, przygotować posiłek. I dopiero
na samym końcu zjeść. Ale to nie wszystko. Bardzo możliwe, że zaraz okaże się,
że do osiągnięcia idealnej wagi zdrowe odżywiania nie wystarcza i powinnam
rozważyć aktywność fizyczną. Wówczas pojawi się pytanie: w domu czy pod
okiem profesjonalisty? Bez względu na decyzję, będzie
to miało wpływ na moje finanse. Sportowy biustonosz, wygodne buty oraz mata do
ćwiczeń to absolutne minimum, dla którego opróżnię swoją świnkę z
pięciozłotówek. Ok, sprawę finansów mamy już załatwioną, ale co z czasem? Muszę
określić, ile godzin tygodniowo chciałabym poświęcić na ćwiczenia i zastanowić
się, w jaki sposób wygospodaruję ten czas. Niestety, doba w magiczny sposób się
nie wydłuży, więc trzeba będzie z czegoś zrezygnować. Czy będzie to bezmyślne
przeglądanie portali plotkarskich czy kawa wypita w towarzystwie koleżanki
zależy ode mnie. I nagle okazuje się, że moje małe-wielkie postanowienie ma
wpływ nie tylko na moje ciało i finanse, ale również na moje relacje z innymi.
Bardzo możliwe, że to pomoże zweryfikować mi moje dotychczasowe znajomości.
Jeżeli otrzymam wsparcie, utwierdzę się w przekonaniu, że mam wokół siebie
prawdziwych przyjaciół. A jeżeli będą usilnie starali się podciąć mi skrzydła, mrucząc pod nosem, że Królowa Pasztetu jest tylko jedna, to wiem, że następnym razem zamiast wysłuchiwać czyichś problemów o 3:00 nad ranem, będę przekręcać się w łóżku na drugi bok, regenerując się po wieczornym treningu.
Wniosek? Jedno postanowienie zazwyczaj
pociąga za sobą całą lawinę zmian. Pytanie, czy jesteśmy tego świadomi. A nawet
jeśli jesteśmy, to czy w parze ze świadomością idzie nasza gotowość do zmian.
Bardzo łatwo zachłysnąć się wizją siebie szczuplejszej, lepiej wykształconej,
na wyższym stanowisku. Niestety żeby to osiągnąć nie wystarczy open karnet na
siłownię, dostanie się na wymarzone studia czy 15-letnie doświadczenie w
zawodzie. I w tym momencie bardzo często pojawia się rozczarowanie. No bo jak
to, mój wysiłek poszedł na marne? Czasem nie wystarczy wspiąć się na palce, by
dosięgnąć czekolady schowanej na najwyżej z półek. Potrzeba uporu, taktyki
i…stabilnego stołka ;-).Dlatego, Kochani, schodzimy na ziemię i robimy listę
potencjalnych zysków i strat wynikających z realizacji naszego celu, a
następnie odpowiadamy sobie na pytanie, czy warto. Jeżeli tak, to zakasamy
rękawy i bierzemy się do pracy ☺.
I nie zwalniamy na byle zakręcie.
Powodzenia!
Ściskam :),
N.
4 komentarze
ja sobie czasem żałuję, że zdecydowałam się na studia w innym mieście niż mieszkałam, bo tęsknię za siostrą *_* ale w sumie dzięki temu usamodzielnia się i tęskni za mną : )
OdpowiedzUsuńParadoksalnie dystans czasem umacnia relacje :). Cieszę się, ze tak jest w Twoim przypadku :D.
Usuńmotywująco!
OdpowiedzUsuńNie może być inaczej! (;
UsuńDziękuję za każdy komentarz!:-)