Odkurz swoje marzenia Bro!

Autorka: 08:11 , , ,

Nie zajrzę do  Twojej głowy, bo boję się, że znajdę w niej zakurzone marzenia. W mojej do niedawna też takie były. Szczerze mówiąc, było ich całe mnóstwo. O części z nich zapomniałam. O reszcie udawałam, że nie pamiętam. Głównie z obaw, że się nie uda. Że ktoś wyśmieje te moje małe-wielkie plany. Bałam się, że jak zawsze znajdzie się ktoś "uprzejmy", kto rozliczy mnie ze wszystkich niepowodzeń. Z ironicznym uśmiechem na twarzy zapyta: "Po co po raz kolejny porywałaś się z motyką na słońce?!" A ja nie będę wiedziała, co mu odpowiedzieć.
Od tamtej pory minęło trochę czasu i... znam już odpowiedź na tamto pytanie. Porywam się z motyką na słońce, bo nie boję się sparzyć. Niestraszna mi ciężka praca. Nie mam alergii na pot ani na tysiące prób i powtórzeń, gdy mi na czymś bardzo zależy. Od około 2-3 lat regularnie zaglądam do swojej głowy i sprawdzam, czy nie ma w niej zaniedbanych, a jednocześnie wciąż aktualnych marzeń. I ciągle coś nowego znajduję. Właśnie tak było ze strzelaniem. A idealnym pretekstem do odkurzenia tego marzenia okazała się 3. edycja "Chcę to przeżyć" organizowana przez Katalog Marzeń. Znalazłam się  wśród 700 szczęśliwców, którzy w 1. etapie konkursu mogli zrealizować jedno ze swoich marzeń. Nie miałam wątpliwości, że wybiorę strzelnicę. Padło na łódzki Top-Shot (klik!) i z perspektywy czasu wiem, że nie mogłam wybrać lepiej.
Na kilka minut przed wejściem na strzelnicę naszły mnie obawy, że sobie nie poradzę. Mam wadę wzroku, a moje zabójcze spojrzenie to jedyna broń z jaką miałam do czynienia przez całe swoje 27-letnie życie. Mój lęk wyciszyła Daga. I już po chwili weszłyśmy dziarskim krokiem na strzelnicę przy ul. Okopowej 70/106. Na miejscu czekał na nas przesympatyczny pan Szymon ubrany od stóp do głów w moro (pomyślałam: "Boże, czy to mój zaginiony brat bliźniak?!"), który szczegółowo opowiedział mi o zasadach bezpieczeństwa obowiązujących na strzelnicy, krok po kroku wytłumaczył jak posługiwać się pistoletami bocznego i centralnego zapłonu oraz karabinkiem sportowym, nadzorował mnie podczas strzelania, a na koniec stwierdził, że będzie ze mnie dobry snajper (i to bez łapówki! ;p). To było najbardziej emocjonujące 60 minut w moim życiu. Ekscytacja mieszała się z przyjemnym zmęczeniem, niepewnością i wreszcie... dumą .  Wniosek? Zanim złapiesz za odkurzacz i zaczniesz jeździć nim po salonie po raz 5-ty w tym tygodniu, sprawdź, czy bardziej pilnego odkurzania nie wymagają Twoje marzenia. Trzymam za Ciebie mocno kciuki. PS. Więcej o akcji "Chcę to przeżyć" znajdziesz TUTAJ

ZOBACZ TAKŻE

1 komentarze

  1. A co tam! Raz kozie śmierć, odważę się i napiszę:podziwiam Pani odwagę! Brawo! No i dziękuję za słowa pomagające podnieść moją samoocenę (chociaż strzelać nie umiem). Pozdrawiam serdecznie i mocno kibicuję. Beata,mama Iva��

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!:-)