W świetle neonu: Barry M 52 Shocking Pink :)
Choć nie mam zbyt dużego doświadczenia w kwestii szminek, a moja ''kolekcja'' do niedawna ograniczyła się jedynie do klasycznej,krwistej czerwieni, postanowiłam szukać swojego ideału (zaznaczę, że kolor był sprawą drugorzędną ;)). Miał on spełnić 2 wymagania: wysoka trwałość i pigmentacja. Wydawało mi się,że taka szminka: a) nie istnieje b) jest poza zasięgiem mojego portfela.
Wielkie było moje zdziwienie, gdy skusiłam się na zakup szminki Barry M Shocking Pink nr 52 w kolorze neonowego różu. Okazało się bowiem, że szminka o nietuzinkowym kolorze, nieprzyzwoicie wysokiej trwałości i pigmentacji,przyzwoitej cenie istnieje :).
Cena regularna: ok.22zł
Dostępność: mintishop.pl , allegro
Pigmentacja: nieziemska! :)
Trwałość: 8-9h bez żadnych poprawek :)
Konsystencja: kremowa
Działanie: Już za pierwszym razem szminka została rzucona przeze mnie na głęboką wodę - kupiłam ją z myślą o chrzcinach i byłam ciekawa, jak się sprawdzi na dłuższą metę, w kontakcie z jedzeniem i piciem bez żadnych poprawek ;). Szczerze mówiąc, od początku piałam nad jej kolorem [wściekły róż okazał się moją miłością (tym razem ;p) nieczystą :D] oraz wysoką pigmentacją, więc gdyby mnie zawiodła swoją trwałością, pewnie i tak pozostałabym jej wierna ;). Jednakże tak się nie stało! :) Przez pierwsze 3h uroczystości regularnie kontrolowałam wygląd swoich ust - szminka pomimo spożywanego jedzenia i picia wyglądała perfekcyjnie :). Wraz z upływem czasu niemalże całkowicie o niej zapomniałam ;).Na szczęście przypomniała mi o niej jedna dziewczyna, która bacznym okiem przyglądała mi się od początku imprezy,a później spytała mnie, czy przypadkiem nie poprawiałam ust.Gdy odpowiedziałam przecząco,była zaskoczona i z niedowierzaniem stwierdziła,że szminka wygląda na nietkniętą po ok.6h od aplikacji (!) :). Żeby zweryfikować, czy rzeczywiście tak jest,pomknęłam do najbliższego lusterka i....WOW!:-)Co więcej,szminka nie wysusza ust :). Od razu uprzedzam, że nie uda Wam się całkowicie zmyć tej szminki z ust jedynie przy pomocy wody. W tej sytuacji niezbędny jest płyn micelarny bądź inny produkt do demakijażu ;). Ja już znalazłam swój ideał, dlatego nie zamierzam kontynuować poszukiwań,lecz sukcesywnie powiększać moją 'barry-m-kolekcję' :). Teraz marzą mi się: Barry M nr 147 oraz nr 154 :).
Czy Wy tak samo jak ja kochacie pomadki Barry M?:)
Ściskam :),
-wulkan_energii
7 komentarze
a ile kosztuje takie cudo?
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam, 22zł ;).
UsuńObłędny kolor! Mam 3 szminy od Barry M i dwie trochę wysuszają usta, ale ogólnie lubię się z nimi :)
OdpowiedzUsuńPiękna żaróweczka! B-) Serio?:< Ja nie zauważyłam przesuszenia i mam nadzieję,że już tak pozostanie ;). Jakie masz kolorki?:>
UsuńPiękny kolorek i wielki plus za trwałość!
OdpowiedzUsuńOj tak,trwałość jest wręcz nieprzyzwoita!:D
Usuńjaki cudowny kolor !!!!!!! obserwuje oczywiście !:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za każdy komentarz!:-)