FIT myślenie, którego nigdy nie zrozumiem

Autorka: 07:48 , , ,


Jako fit sarenka dobrze wiesz, co Ci wolno, a czego masz za wszelką cenę unikać. I właśnie dlatego w Twojej diecie nie ma miejsca na zabieloną zupę czy serek wiejski o standardowej zawartości tłuszczu, nie wspominając już o niedzielnym mielonym zagryzionym ogórasem. Twoje każde piątkowe wyjście ze znajomymi kończy się odsączaniem tłustawej pizzy w serwetkę, zeskrobywaniem panierki z chicken nuggets i sączeniem coca-coli zero, która w przeciwieństwie do świeżo wyciskanego soku nie powoduje takiego skoku cukru we krwi. Ale wreszcie przychodzi niedziela - jedyny dzień, kiedy możesz sobie trochę pofolgować. Ale nie, Ty jesteś dzielna jak dres pod blokiem i nie cheatujesz nawet wtedy. Dlatego smażysz te swoje wysokobiałkowe pancakes, które bez wyrzutów sumienia obficie polewasz karmelowym sosem 0 kcal.  Jesteś tak naproteinowana, że zaczynam się zastanawiać, czy mogę wyciągnąć Cię na spacer. Jeszcze Ci się zetnie białko w kontakcie z jesiennym słońcem, a ja skończę w pierdlu za usiłowanie zabójstwa. No po co mi to? Po co? :D

A już tak na poważnie, mam nadzieję, że jesteś jedną z tych osób, dla których bycie fit to coś innego niż wielkie ciśnienie na zrobienie "formy życia", która na dłuższą metę skutecznie Ci to życie uprzykrzy i być może znacząco skróci. Szczerze mówiąc, łapię się za głowę, widząc siłownianych dzików i...lochy (pardon, nie mogłam się powstrzymać :D), którzy opowiadają o swoich czystych michach pomiędzy soczystym kęsem  tablicy Mendelejewa a słodkim beknięciem po fit napoju bez dodatku cukru. I tak się zastanawiam, kiedy w siłowniach zawitają automaty z colą zero. Sosy 0 kcal - 100% chemii są już na wyciągnięcie każdej napompowanej ręki, więc myślę, że będzie to soon, Babe, soon! 

I choć ta cała fit rewolucja  ruszyła nasze ociężałe zadki z kanapy i skłoniła nas do lektury składów dłuższych niż sezon Mody na Sukces, to jednocześnie stworzyła pokolenie głąbów (przepraszam za dosadność), którzy aspekty wizualne przedkładają nad swoje zdrowie. Pokolenie, które boi się zjeść garść truskawek czy nieco ponad 100 gramów pieczonych ziemniaków. Pokolenie, które eliminuje ze swojej diety co drugą grupę pokarmów, choć nie wykazuje na nie żadnych nietolerancji. Pokolenie,  które puchnie i zalewa się tłuszczem na samą myśl o twarogu czy smażonej rybie. I wreszcie pokolenie, które w imię redukcji tnie kalorie bardziej niż niewyszkolona fryzjerka Twoje długo zapuszczane włosy. To również pokolenie, które odmawia sobie naturalnych, wysoko odżywczych produktów i z dumą zastępuje je chemicznym syfem. Pokolenie, dla którego jedynym wyznacznikiem jakości jest kaloryczność napisana drobnym maczkiem z tyłu opakowania. 

Proszę, nie daj się ogłupić.  Nie stawiaj znaku równości między lekkie a zdrowe. Nie rezygnuj z domowej roboty smoothie ani weekendowych naleśników ze 100% polewą czekoladową. I nie daj sobie wmówić, że w życiu liczy się tylko forma. Bo w życiu najbardziej liczy się zdrowie. Bez niego nie zrobisz nic, nawet tej swojej wyśnionej kraty.

Ściskam!

ZOBACZ TAKŻE

17 komentarze

  1. W punkt! Idealnie to ujęłaś <3 ja też się łapię za głowę jak ludzie poświęcają swoje zdrowie w imię jakiejś diety. Może i się na tym nie znam, ale dla mnie najważniejsze jest, aby jest jak najmniej przetworzone rzeczy. Natura to podstawa i żadna chemia nie zastąpi nam pysznych świeżych warzywek czy owoców. Ja kalorii w ogóle nie liczę i nie wpycham w siebie białka i nje narzekam. Ruchu mam sporo, ale staram się zrowi jeść tak, by się dobrze czuć i to, na co a ochotę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Lisku! :* Jestem tego samego zdania :D. Natura, natura i jeszcze raz natura :d. I strasznie mi szkoda, że rynek spożywczy jest zalany badziewiem i ciężko w nim o naprawdę zdrowe produkty. A jak już moje wkurzenie sięgnie zenitu, to pieprznę to wszystko i zacznę uprawiać swoją ziemię ;p.

      Usuń
  2. Dziki i lochy <3 uśmiałam się do ekranu:D
    Ze skrajności w skrajność...tak widzę to jedzeniowe szaleństwo. A przecież w życiu, w każdej dziedzinie, piękny jest złoty środek. Po prostu nie dać się zwariować ;-) (powtarzam to miliony razów, wszędzie i wszystkim, a najbardziej samej sobie, żeby nie było ;p) Zawsze się sprawdza - złoty środek jako klucz do wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D mój Człowiek! <3 No dokładnie, nie ma nic po środku. Albo 100% czysta micha i szprycowanie się chemicznymi skarbami 0 kcal albo obżarstwo do utraty tchu. I dobrze gadasz, bardzo dobrze! :D (i co, znowu mam Ci polać? :D)

      Usuń
  3. Trochę racji masz, też nie za bardzo rozumiem tego fitt, choć może dlatego że jestem facetem, a faceci nigdy nie zrozumieją kobiet. Tak czy siak osobiście uważam, że sport da dużo więcej niż jakakolwiek dieta. Ja nie dietuję, ale uprawiam dużo sportu - np bardzo dużo podróżuje rowerem. Taki codzienny trening i nic nie jest w stanie mnie poszerzyć - nawet schabowy z serem i makaronem w potrójnej panierce popijany hektolitrami maślanki truskawkowej. No ale niestety, żyjemy w społeczeństwie leniwym i nieruchliwym w zamian za co odmawiającym sobie wszystkiego i żyjącym tylko na jednym jajku i kromce chleba popijanymi czystą przegotowaną (aby było zdrowo) wodą. Tragedia, ale co zrobić. To ja już wolę jednak sport.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halo, halo, ale ja nie piszę tylko o kobietach! :D Faceci i babeczki idą pod tym względem łeb w łeb ;p.
      I właśnie takie podejście bardzo mi się podoba :D. Jedzenie i aktywność fizyczna to przyjemność, a nie kara. Szkoda, że sporo osób wciąż tego nie ogarnia.

      Usuń
  4. Nie dam się ogłupić, bo jestem po prostu zbyt leniwa! :D Kocham domowe mielone i nikt mi ich nie zabierze z talerza!! Jak to mówią: zawsze pilnuje tego co jem, żeby mi nikt nie zabrał! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D wygrałaś internety <3. W nagrodę zapraszam po odbiór kotleta z ziemniorami :D :*.

      Usuń
  5. Szkoda życia na wieczną dietę. Warto jeść zdrowo, ale zawsze twierdzę, że zdrowo jest również zjeść od czasu do czasu pizzę, czy kawałek czekolady, bo poza zdrowym ciałem, zdrowa psychika jest tak samo ważna :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak od dawna zwracam uwagę na skład i raczej tego nie zmienię :) Jedak z drugiej strony uwielbiam jedzenie i przyjemności jaką jest ciasto czy czekolada. Dlatego z tego też nie zrezygnuje. Pewnych rzeczy już nie kupuję, nie jem i nie piję ale pewne zostaną ze mną.A makaron z serem i śmietaną spali się na rowerze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, świadomość składów i miłość do jedzenia bardzo Ci służą <3. Jesteś petarda! :D

      Usuń
  7. We wszystkim potrzebny jest umiar. Staram się jeść zdrowo, czytam składy, ale czasami po prostu najdzie mnie ochota na czekoladę. Czy coś w tym złego? Nie przeginam ani w jedną, ani w drugą stronę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy coś w tym złego? ;> Wręcz przeciwnie :D. Zdrowy rozsądek górą! :-)

      Usuń
  8. Hejka :-* Kurczę, czasem ciężko z tą równowagą - mam tak, że postanawiam się odżywiać super zdrowo (unikam cukru, nadmiaru tłuszczu itd),a przychodzi taki moment, że rzucam wszystko i rzucam się (dosłownie)na kaloryczne I śmieciowe jedzenie. Pewnie dlatego, że ten 'fit' czas traktuję jako swego rodzaju karę, a kaloryczne jedzenie ma mi to potem wynagrodzić. Podsumowując, rzadko miewałam taki normalny 'czas' - albo skrajnie fit albo świnkowe obżarstwo. Teraz muszę podejść do tego z głową, żeby schudnąć, być zdrową, ale i nie odbierać sobie przyjemności :-D Trzymaj kciuki za moje postawnowienia :-* Największa fanka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mega ciężko, ale trzeba się wreszcie ogarnąć dla samej siebie, dla swojego zdrowia :). W moim przypadku kwestia diety jest nieco bardziej skomplikowana za sprawą jelit :<. Trzymam kciuki i mam nadzieję, że wreszcie ruszymy z kopyta <3 :*.

      Usuń
  9. Sama prawda. Też należałam do grupy "fit", może nie aż tak zagorzałej, ale taki okres w życiu był. Wytrwałam na nim dwa miesiące, potem wracając do swych starych nawyków (niezbyt dobrych), ale cóż... teraz kiedy o tym myślę to wiem, że wielki błąd robiłam. Teraz natomiast walczę z silną wolą (a raczej jej braku xD).

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!:-)