Zjedz snickersa, bo zaczynasz gwiazdorzyć
Mogłoby się wydawać, że to tylko kolejna głupkowata reklama, a jednak niesamowicie motywuje mnie do pracy nad sobą. Spokojnie, motywacyjny aspekt tej reklamy nie sprowadza się do wyzwania z cyklu: One snickers a day keeps the doctor away. To raczej nie ma szansy się udać, no chyba, że nowo kupione hula-hop ma na nas leżeć jak ulał ;-). Chodzi raczej o to, że ta reklama w idealny sposób ilustruje, jak obecność bądź brak z pozoru błahych rzeczy w naszym życiu determinuje nasze relacje z innymi.
Snickersowy przykład futbolisty zmieniającego się w narzekającą babę do Was nie przemawia? Zerknijcie zatem na przykłady z mojego życia. Kiedy jestem długo poza domem i z jakiś względów nie mogę zaspokoić głodu, robię się poddenerwowana. Nie jestem uważnym słuchaczem, a na zadane pytania odpowiadam zdawkowo. Strzelam jak z karabinu złośliwymi uwagami, a jak wiadomo, nie ma większej broni od słów. To prosta droga do konfliktu, który nie dość, że w swej naturze jest zjawiskiem negatywnym, boli jeszcze bardziej, gdy rozgrywa się między bliskimi osobami. Kolejnym wrogiem dobrych relacji jest PMS. No,bez kitu, dziad jeden przejmuje nade mną kontrolę i sprawia, że:
a) jestem mrukiem i noł lajfem
b) Nikoliną Mamzawszerację oraz
c) krytykiem życiowym :D
I o ile to pierwsze zjawisko jest zazwyczaj mało szkodliwe, tak pozostałe mogą doprowadzić nasze otoczenie do szewskiej pasji. W takiej sytuacji jedyne, co można zrobić to wyjść z siebie i powiedzieć: Zjedz snickersa, bo zaczynasz gwiazdorzyć. Uwaga: To działa! Działa tak samo jak publiczne puknięcie się w czoło (jest od niego jednak mniej ekshibicjonistyczne ;) i powiedzenie sobie: Weź się ogarnij! Szanuj innych i doceń to, że poświęcają Ci swoją uwagę i czas, który obecnie traktowany jest jak ekwiwalent hajsu. Dlatego jeżeli Tobie też zdarzają się dni, że chamstwo wylewa Ci się z kołnierza, to w miarę możliwości ogranicz kontakty z innymi. Zrezygnuj z tych bezpośrednich: face-to-face oraz telefonicznych na rzecz maili i smsów. Przynajmniej masz gwarancję, że nie palniesz nic pod wpływem chwili - będziesz na bieżąco weryfikować swoje nieuczesane myśli. Jeżeli jednak możesz sobie pozwolić na chwilową ''nieobecność'', poluzuj majty i poczekaj aż Ci przejdzie.
Koniecznie napiszcie, w jakich sytuacjach, to Wam przydałby się snickers! :-)
Ściskam :),
N.
4 komentarze
Ojezu ostatnio jak byłam głodna to myślałam ze babce przywale w tramwaju : p a o złośliwych uwagach to nie wspomnę. Ale to niestety efekt uboczny kilkunasto godzinnych pobytów po za domem
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie skończyło się solówą! ;p
UsuńKiedyś wymyśliłam sobie dietę oczyszczającą owocowo-warzywną, która miała trwać 2 dni. Bez kawy! Ten pierwszy dzień był właśnie takim, że bez kija nie podchodź :) Szok dla organizmu, zimne dreszcze i niezły wkurw ;) No i nie było się czym ratować.
OdpowiedzUsuńNa razie nie powtarzam takich eksperymentów...
Zaczynam się Ciebie bać, nałogowa Kawoszko :D.
UsuńDziękuję za każdy komentarz!:-)